Uciekinierzy

0
902

„Uciekinierzy”
Ulf Stark
il. Kitty Crowther
przeł. Katarzyna Skalska
Zakamarki, grudzień 2023

 

 

 

 

 

 

Opowieść Ulfa Starka „Uciekinierzy” z ilustracjami Kitty Crowther, która ukazała się pod koniec ubiegłego roku jest wspaniała! To jest moja książka roku 2023…

Po śmierci mojego ojca każda książka, która dotyczy choroby, cierpienia, starości, odchodzenia i relacji w rodzinie w tak trudnej sytuacji jest dla mnie bardzo bliska. Takie tytuły do mnie przychodzą, takie wybieram. Myślę, że to mój sposób na żałobę, która się nie kończy…

„Uciekinierów” zaczęłam czytać córce a skończyłam sama o 2 nad ranem. Dawno nie wciągnęła mnie tak żadna książka. W starym Gotfrydzie zobaczyłam mojego ojca, który wiele razy przebywał w szpitalach. Spędzał tam tygodnie, miesiące… Stawał się coraz bardziej zgorzkniały, bo choroby pozbawiały go sprawności. Bywał złośliwy, mało sympatyczny, ale dopiero po jego odejściu, kiedy sama spędziłam w szpitalu kilka tygodni i zobaczyłam wiele takich osób wokół siebie, zrozumiałam, skąd się to wszystko bierze. To maska, za którą jest ogromne cierpienie. Chorzy, bezradni ludzie chowają się za nią, żeby trwać.

Gottfrid senior chce dostać się na wyspę, na której stoi jego dom – żył w nim ze swoją zmarłą niedawno żoną przez długie lata. Jest taka piękna scena, kiedy dziadek prosi wnuka, aby ten ze spiżarni przyniósł słoik dżemu borówkowego, który zrobiła babcia chłopca. To ostatni słoiczek. Dziadek nie dzieli się nim z wnukiem. Je sam, powoli, wpatrując się w przestrzeń za oknem. To bardzo symboliczny obraz.

Dziadek zabiera napoczęty słoik ze sobą do szpitala, bo ostatecznie tam wracają. Dawkuje porcje, delektuje się smakiem. I na chwilę staje się pogodnym starszym panem. Wzmocniony dżemem, nabiera sił, żeby pożegnać się pięknie z wnukiem i dołączyć do zmarłej żony…

Autentycznie płakałam i uśmiechałam się przy tej książce wiele razy razy. Ulf Stark jak mało kto świetnie łączy powagę z komizmem. To pisarz idealnych proporcji. Jest i smutno i wesoło jednocześnie. 

To książka drogi – krótkiej, ale bardzo wyboistej od kamieni prowadzących do domu na wyspie i silnych emocji. Jednak mimo ogromnej dawki wzruszenia, co chwilę pojawiają się wentyle bezpieczeństwa. Rozmowy dziadka z wnukiem –  suche, ale pełne sympatii wobec siebie (tu więcej dzieje się między wierszami) ściągają nas na ziemię, dają czas na otarcie łez, na złapanie oddechu przed wielkim finałem. Towarzyszymy uciekinierom od początku do końca, trzymamy za nich kciuki i oddychamy z ulgą, że im się udało!

PS Nie będę pisać o ilustracjach świetnej artystki Kitty Crowther, po prostu je zobaczcie. Mocne kreski pasują idealnie do tej pełnej emocji historii.

PS 2 Chyba wrócę do robienia dżemów z mirabelek, tak na wszelki wypadek…

 

Marta Lipczyńska-Gil

 

 

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj