Zbuntowane słowa

0
1020

„Zbuntowane słowa”
Joanna Papuzińska
ilustr. Sylwia Szyrszeń
Wydawnictwo Literatura, maj 2019

Wydawnictwo Literatura, Joanna Papuzińska bez wątpienia jest dobrze znana zarówno młodym czytelnikom, jak i ich rodzicom. Ma na swoim koncie wiele książek, za które otrzymała liczne nagrody. Pisarka została wyróżniona m.in. Medalem im. Janusza Korczaka, Orderem Uśmiechu, zdobyła Nagrodę Polskiej Sekcji IBBY czy Odznakę Honorową za Zasługi dla Ochrony Praw Dziecka. Gdy sięgamy po jej książki, możemy się spodziewać tylko dobrej literatury.

Kiedy otworzyłam najnowszą książkę Joanny Papuzińskiej „Zbuntowane słowa”, spodziewałam się czegoś innego. Myślałam, że to będzie opowieść związana z alfabetem, nauką czytania…, a tu rzecz traktuje o słowach, a właściwie podtrzymywaniu języka ojczystego w czasach komunizmu. Temat może wydawać się raczej nudny: kolejna drętwa książka o historii, gorsza niż niejedna znienawidzona lektura. Tymczasem Papuzińskiej udaje się w ciekawy sposób opowiedzieć o tym, jak w czasach PRL-u książki drukowano na powielaczu, a później ukrywano w paczkach makaronu, żeby jakimś sposobem przemycić je do czytelnika. Nagle okazuje się, że czytamy niemalże przygodówkę czy opowieść detektywistyczną o tym, jak słowa, a nie przemoc, pomogły obalić PRL.

Dużym atutem książki jest jej szkatułkowa konstrukcja. Wszystko zaczyna się od tego, że pewien chłopiec rozsiada się z książką w magicznym fotelu, który przenosi go w czasy, kiedy Polską zarządzał generał Jaruzelski, dzieci w szkole straszono „Ruskimi”, a orzeł na polskim godle był bez korony. Bywało wtedy tak, że rodzina czy przyjaciele, którzy mieszkali za granicą, przesyłali do bliskich w Polsce ubrania, jedzenie i… książki. Tak też właśnie dzieje się w przypadku bohatera „Zbuntowanych słów”. Mamy zatem jedną historię w historii – współczesny chłopiec przenosi się w magicznym fotelu do czasów PRL-u, z kolei bohater tej historii znajduje w pudełku po makaronie komiks pod tytułem „Bajka o smoku niewawelskim”. Napisana bez wiedzy i zgody K.M., która jest kolejną opowieścią.

Oprawa graficzna książki jest równie interesująca, bo mamy „zwykłe” ilustracje, ale także książkę w książce, a dokładnie komiks w książce, który operuje zupełnie innym typem kreski. Ilustracje Sylwii Szyrszeń bardzo dobrze współgrają z treścią opowieści. Kolorystyka to głównie brązy i szarości, co według mnie świetnie oddaje klimat tamtych czasów. Sam komiks zdaje się być narysowany niemalże przez dziecko, ale bez wątpienia jest to dobrze przemyślana stylistyka, która obrazuje ubóstwo publikacji z tamtych lat, gdy brakowało tuszu, papieru, a droga dystrybucji była utrudniona. Jest to bardzo ciekawy zabieg, książka zaś bez wątpienia warta uwagi.

Dagmara Olesińska, recenzja ukazała się w 35 nr. kwartalnika „Ryms”

Informacja wydawcy:

W PRL-u w paczkach makaronu przemycano zakazane przez władzę książki, drukowane na powielaczu, przekazywane z narażeniem życia kolejnym czytelnikom. Obowiązywała zasada „PRZECZYTAJ – NIE NISZCZ – PRZEPISZ – PODAJ DALEJ”. W ten sposób wiadomości wędrowały z rąk do rąk ludzi, którzy sobie ufali.

Tak też zaczyna się opowieść o drugim obiegu i walce o wolność Polski. Historia opowiedziana przez małego chłopca, który słucha opowieści rodziców i dziadków, tłumaczących mu, co się dzieje w ich zniewolonym kraju.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj