My dwie, my trzy, my cztery

0
1311

„My dwie, my trzy, my cztery”
Sarah Crossan
przekł. Małgorzata Glasenapp
Wydawnictwo Dwie Siostry, 14 listopada 2018

Ta książka ma wszystko, czego poszukuję w tego typu powieściach. Wciągający początek, trudny i realny problem główny, wątek romantyczny oraz szczęśliwe, lecz nieoczywiste zakończenie. Sarah Crossan mimo iż pisze o sprawach przyziemnych, opisuje je niemalże poetyckim językiem. Nie stroni jednak od potocznych słów i zwrotów, przez co książkę czyta się łatwo.

Już od pierwszego wersu wkraczamy do świata trzynastoletniej Apple. Książka pisana jest z perspektywy głównej bohaterki. W pierwszym rozdziale opowiada o chwili, w której odeszła mama Apple. Miała wtedy dwa lata i ledwo to pamięta, ale w jej wspomnieniach pozostał jednak niewyraźny obraz matki. Od tej pory mieszka z babcią. I choć ją kocha, życie z babcią staje się czasami uciążliwe, bo ta jej nie rozumie i wciąż traktuje jak małe dziecko. Gdy pewnego dnia mama Apple wraca do miasteczka, dziewczynka ma nadzieję, że wszystko się odmieni i będzie lepiej. Zamiast tego jej dotychczasowe życie zostaje wywrócone do góry nogami. Czytając tę książkę, czułam różne emocje.

Nadzieja, niedowierzanie, złość, smutek, ulga. Współodczuwałam z bohaterką, w czym pomagała mi pierwszoosobowa narracja. To już druga książka tej autorki, którą czytam. Tak jak w Kasieńce zauważam, że potrafi ona dostrzec i opisać problemy nastolatków. Nie bagatelizuje ich, nie czaruje i nie tworzy idealnego świata. Zadaje bolesne, szczere ciosy, na które potem nakleja plasterek. Ta słodko-gorzka prawdziwość bardzo mi się u niej podoba. Jest niebanalna, a problemy, z którymi borykają się postacie, są na co dzień omijane, bo są trudne, bo niemożliwe, że tak się dzieje.

„My dwie, my trzy, my cztery” to według mnie książka dla osób od czternastu lat wzwyż. Jest za mocna dla młodszych, ale każdy dorosły mógłby ją przeczytać. I to z zapartym tchem. Wszystko jest w niej na swoim miejscu. Na 300 stronach, w pięknej okładce, przedstawiono trudny świat, który odciska na nas piętno już od najmłodszych lat i nie przestaje uwierać na stare lata. Jednak zakończenie daje nam nadzieję.

Weronika Gwardyś, recenzja ukazała się w 35 nr. kwartalnika „Ryms”

Informacja wydawcy:

Poruszająca opowieść o tęsknocie i stracie, o miłości i przebaczeniu – i o tym, jak poezja może nas zmienić.

Apple ma 13 lat. Mieszka z babcią w niewielkim angielskim mieście. 11 lat wcześniej jej mama odeszła bez słowa i od tamtej pory nie dawała znaku życia. Apple kocha babcię, ale czasem ma dość jej ciągłego strofowania, gadania o śmierci i obciachu przy codziennym odbieraniu ze szkoły. I tak bardzo tęskni za mamą…

Pewnego dnia mama niespodziewanie wraca. Apple jest taka szczęśliwa. Z nią może porozmawiać o wszystkim, urwać się ze szkoły, pójść na zakupy, wyskoczyć do restauracji… Ale wkrótce okazuje się, że babcia miała rację, mówiąc „Apple, uważaj, czego sobie życzysz”.

Przejmująca książka o dorastaniu do  miłości i odpowiedzialności – i o tym, że poezja może mówić prawdę.
„Sunday Times Book of the Week”

Piękna opowieść o sile miłości i wybaczenia. Śmieszy i wyciska łzy.
„The Bookbag”

Czy potrafilibyście na nowo pokochać matkę, która was opuściła i przez 11 lat się nie odzywała?
„My dwie, my trzy, my cztery” to powieść inna niż większość książek dla młodzieży. Nie ma w niej seksu ani przemocy, wątek miłosny pojawia się dopiero pod koniec – a jednak wzrusza i trzyma w napięciu.
„The Guardian”

Sarah Crossan (ur. 1981) – irlandzka autorka książek dla dzieci i młodzieży. Z wykształcenia filozofka, literaturoznawczyni i nauczycielka. Przed rozpoczęciem kariery pisarskiej przez kilka lat uczyła angielskiego w jednej z podnowojorskich szkół. Ma w dorobku osiem tytułów. W 2015 roku nakładem Wydawnictwa Dwie Siostry ukazał się jej debiut – napisana wierszem „Kasieńka”. W tym samym roku powieść „My dwie, my trzy, my cztery” została nominowana do  Carnegie Medal.