List od Tove

0
1966

Janusz Pawlak, List od Tove, [w:] „Ryms” nr 25, wiosna 2015, s. 22.

Spóźniłem się trochę z tym tekstem. Kilka miesięcy. Pasowałby jak ulał do poprzedniego numeru „Rymsa”, poświęconego twórczości Tove Jansson. Ale tych kilka miesięcy to bardzo niewiele w porównaniu ze spóźnieniem, które odnotowałem, czytając po raz pierwszy opowieści o Muminkach.

Serwisy internetowe klasyfikują najsłynniejsze książki fińskiej pisarki jako przeznaczone dla dzieci w wieku od 0 do 10 lat. A ja czytałem je, kiedy byłem już pełnoletni! Spóźniłem się zatem ładnych kilka lat.

O Muminkach usłyszałem po raz pierwszy dopiero w klasie maturalnej. W szkole zaczęto mówić o Włóczykiju, torebce Mamy Muminka, małej Mi. Zaintrygowany dobiegającymi do mnie strzępami informacji dotarłem w końcu do koleżanki z równoległej klasy, która miała książki o Muminkach. Pochłonąłem wszystkie cztery wydane wówczas tomy o sympatycznych trollach: W „Dolinie Muminków”, „Lato Muminków”, „Zimę Muminków” i „Opowiadania z Doliny Muminków”. Kolejka chętnych była długa, więc łapczywie czytałem po nocach, na przerwach lekcyjnych i pomiędzy przerwami, w tramwaju, by jak najprędzej przekazać sfatygowane egzemplarze w następne niecierpliwe ręce.

Byłem zachwycony światem wykreowanym przez Tove Jansson. Zapałałem wielką miłością do bohaterów jej opowieści. A miłość była na tyle silna, wzruszenia na tyle mocne, że w końcu napisałem list do autorki, by podziękować za Muminki. Opowiedziałem jej o sobie, o tym, że studiuję matematykę, że przeczytałem wszystko, co napisała i co zostało przełożone na polski. List wysłałem do „Naszej Księgarni”, która wydała w Polsce jej książki.

Po kilku tygodniach – latem 1980 r. wyjąłem ze skrzynki przesyłkę. Na znaczku widniał nadruk Suomi – Finland. Już na schodach niecierpliwie rozerwałem kopertę i wyjąłem odręcznie napisany list i rysunek. Pobiegłem do mieszkania i tam już spokojnie zacząłem czytać. List napisała – jak się słusznie domyśliłem – Tove Jansson! Ta od Muminków! Napisała do mnie! Papier listowy zdobiła ilustracja przedstawiająca niewielką chatkę na skalistej wyspie. Tove wyjaśniła, że spędza w chatce większą część roku, a jej głównym zajęciem jest ogrzewanie swego lokum. Napisała także kilka słów o załączonym rysunku. Przedstawiał małą Mi – najbardziej „matematyczną” postać spośród mieszkańców Doliny Muminków. Imię nadał jej wuj Harald, który wykładał matematykę na uniwersytecie. Mi – to skrót od mikrona, czegoś naprawdę małego. List kończyły życzenia ciepłego i pogodnego lata. Przechowuję starannie korespondencję od fińskiej autorki w szufladzie z najcenniejszymi pamiątkami.

Z czasem kupiłem sobie te wydania opowieści o Muminkach z lat sześćdziesiątych, każdy egzemplarz w bardzo dobrym stanie. Nie było to łatwe; książeczki śmiało można zaliczyć do rarytasów kolekcjonerskich. Większość egzemplarzy została zaczytana i wylądowała na makulaturze, a te, które przetrwały, rozsypują się w dłoniach. Różnią się od późniejszych wydań ilustracjami na okładkach. Wewnątrz natomiast zachowano te same rysunki. Stoją sobie te moje stare „Muminki” na półce i cieszą oko. Przypominają mi moje spóźnione lektury, pierwsze spotkania z Włóczykijem, z Mimblą i Muminkiem. I z Buką, rzecz jasna. Ostrożnie przewracam kartki, by nie zniszczyć moich białych kruków. Zawsze robi mi się w takich chwilach ciepło na sercu, trochę rzewnie, trochę nostalgicznie, trochę tęsknie. Trochę retro.

I dlatego ten spóźniony tekst o Muminkach ma pełne prawo pojawić się w niniejszym numerze „Rymsa”. Numerze wspomnieniowym, numerze nostalgicznym, numerze retro.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj