Istnieje duże prawdopodobieństwo, że gdyby nie wydawnictwo Tatarak, to większość dorosłych pośredników i dzieci w Polsce nie poznałaby twórczości Štěpána Zavřela. Dzięki dofinansowaniu z programu Kreatywna Europa od 2021 roku oficyna konsekwentnie publikuje książki czeskiego artysty. Widać spójny pomysł, dobry wybór tytułów. To są dobrze zainwestowane pieniądze.
Štěpán Zavřel to postać bardzo ciekawa. Warto krótko nakreślić jego biografię, aby uświadomić sobie jego drogę z komunistycznej Czechosłowacji do Sàrmede w północnej Italii, gdzie stworzył miejsce pracy twórczej dla artystów z całego świata.
Zanim Zavřel osiadł we Włoszech na stałe, dzieciństwo i młodość spędził w Pradze. Studiował tam na Wydziale Kinematografii. Czechosłowację opuścił w 1959 roku. Znalazł się w obozie dla uchodźców w Trieście, skąd później wyruszył do Rzymu. Tam studiował malarstwo na Akademii Sztuk Pięknych (Accademia di Belle Arti di Roma). Wkrótce przeniósł się do Niemiec, gdzie kontynuował studia w monachijskiej Kunstakademie na Wydziale Scenografii i Projektowania Kostiumów. Od 1965 do 1968 przebywał w Londynie, gdzie był reżyserem filmów animowanych w Richard Williams Studio. W 1968 roku osiadł w Rugolo (Sàrmede). To mała wioska w regionie Veneto we Włoszech. Zavřel kupił tam opuszczony dom, który z biegiem lat stał się centrum życia artystycznego dla wielu twórców z całego świata.
Bywał tam Józef Wilkoń. Nie raz piłam wino z tamtego regionu podczas wizyt u pana Józefa, podziwiając zdjęcia fresków, które Wilkoń namalował w Sarmede. Patrząc na ilustracje Zavřela i Wilkonia widać pewne cechy wspólne. Ich prace charakteryzuje rozmach, mocne uderzenia pędzla, podobna kolorystyka i zamiłowanie do przyrody. Nie dziwie się że Zavřel jako dyrektor artystyczny wyd. Bohem Press zaprosił Józefa Wilkonia do współpracy.
Pierwszą książką, która ukazała się na polskim rynku jest „Dziadek Tomek” z tekstem Mafry Gagliardi oraz ilustracjami Zavřela. To historia o niesamowicie witalnym dziadku, z którym dzieci uwielbiają spędzać czas. Nikt się przy nim nie nudzi, bo fantazja dziadka Tomka nie zna granic. Potrafi robić zabawki ze wszystkiego i najlepiej jeździ na wrotkach.
Pewnego dnia burmistrz miasta zapowiada, że wszyscy dziadkowie i wszystkie babcie mają być przeniesieni do Szczęśliwego Domu. Władzie miasta chcą w ten sposób zapewnić seniorom spokój i bezpieczeństwo. Na miasto wyruszają dziadkołapacze, aby wyłapać tych, którzy stawiają opór. Dziadek Tomek zostaje złapany podczas wyścigu na wrotkach… Czy dziadkowie są rzeczywiście szczęśliwi w tym domu? Cała akcja łapania seniorów skojarzyła mi się z państwem autorytarnym i zniewalaniem ludzi według chorej idei władcy. Jak widać można i tak odczytać tę historię… Ilustracje Zavřela podkreślają niezwykłą wyobraźnię dziadka, są dynamiczne, drobiazgowe, ale jednocześnie lekkie, dowcipne. Jest jednak w tej kresce jakiś niepokój.
Moje ulubione książki Zavřela to „Sen o Wenecji” oraz „Odnalezione słońce”. To jego autorskie projekty. Bardzo malarskie w warstwie wizualnej i bardzo aktualne w w swojej wymowie.
Wenecja – miasto zagrożone z racji swojego położenia na wodzie jest tematem lekcji w szkole. Dzieci mają namalować Wenecję pochłoniętą przez morze. Marek maluje syrenkę i miasto pod wodą. W nocy śni mu się sen. Chłopiec niejako wpada w swój rysunek i razem z syrenką zwiedza podwodne miasto. Artysta bardzo mocno zwraca uwagę na zagrożenie, jakie czyha na Wenecję. Widać tu wrażliwość na piękno miasta, ale i troskę o jego przyszłość.
„Odnalezione słońce” to przepiękna wizualnie, bardzo refleksyjna historia o tym, jak ludzie traktują naturę. Tu w centrum uwagi znajduje się słońce, któremu mieszkańcy lasu oddają hołd każdego dnia. Ludzie najpierw mieszkają w lasach, wiodą w nich spokojne życie, zgodne z rytmem natury. Z biegiem czasu zaczynają budować drewniane chaty, a potem domy z cegły. Zaczynają żyć coraz szybciej. I zapominają o słońcu… o codziennym rytuale, podczas którego dziękowali za jego moc. Nagle nad wioską zapada ciemność. Ta historia uświadamia, jak bardzo oddalamy się od natury, jak ją bezrefleksyjnie eksploatujemy i jak niewiele potrzeba, żeby zaburzyć jej odwieczny rytm.
„Ostanie drzewo” porusza podobny wątek. Ludzie spragnieni złota i kamieni karczują las. Okolica zamienia się w pustynię. Ta historia może być świetnym początkiem rozmowy z dziećmi o drzewach, ich znaczeniu dla wszystkich istot. Zavřel pisze o nich z szacunkiem. Bardzo wzruszająca jest dedykacja w tej książce „Mojemu Tacie, który kochał drzewa”.
W tych trzech autorskich książkach Zavřel uwrażliwia na piękno natury i obnaża krótkowzroczność poczynań człowieka. Książki, które ukazały się wiele lat temu, są nadal bardzo aktualne. Masowe wycinanie lasów, zanieczyszczenie powietrza, wód, a co za tym idzie zaburzenie naturalnego rytmu natury i mamy poważny kryzys klimatyczny.
„Zaczarowana Rybka” to książka z tekstem Mafry Gagliardi. Zaczarowana rybka to obraz w muzeum. W rzeczywistości to obraz Paula Klee pt. „Złota rybka” z 1935 roku, który w 1937 znalazł się na głośnej wystawie sztuki zwyrodniałej w Monachium (sztuka zwyrodniała to taka, która nie była zgodna z nazistowską ideologią) W książce nie pada nazwisko malarza, ale to nawiązanie do tej właśnie pracy. Jest to jeden z ulubionych obrazów. Zwiedzający gromadzą się przy nim tłumnie. Szczególnie dzieci.
Pewnego dnia rybka postanawia pomóc karasiom z muzealnej fontanny i znika z obrazu. Tutaj zaczyna się jej wędrówka po ocenie, pełnym pięknych okazów ryb i roślin, ale i niebezpieczeństw. Rybka po przeżyciu kilku przygód, w których wykorzystuje swój spryt, postanawia wrócić do muzeum. Woli być na obrazie i sprawiać radość ludziom. Okazuje się, że zwiedzającym bardzo brakuje obrazu z rybką. Ta przewrotna historia pokazuje jak ważny jest kontakt ze sztuką już od najmłodszych lat, że warto zabierać dzieci do muzeum, bo czym skorupka za młodu nasiąknie…
Ostatnio wydaną książką w Polsce jest „Złodziej kolorów”. To już szósty tytuł. Tekst napisała znana już z poprzednich książek Mafra Gagliardi. Jej pomysł jest przewrotny i to też siła ich wspólnych książek. Mały chłopiec Pinin podziwia piękny ogród, który znajduje się za wzgórzami. Jego barwy są zachwycające. Zwierzęta poruszają się swobodnie po szmaragdowej trawie, lew ma barwę miodu, wszystko jest malownicze, ale oto pojawia się dziwny szary człowiek, który zabiera kolory. Wszytko, czego dotyka staje się szare – paw, wierzba, rudziki… nawet lawa w wulkanie. Okazuje się, że tylko śmiech dziecka może przywrócić kolory, które szary człowiek gromadzi w worku. Nie od razu udaje się je odzyskać… Ta opowiastka to pochwała naturalności, swobody, radości i otwartości dzieci.
Twórczość Zavřela jest bardzo uniwersalna, dotyka zagadnień czytelnych dla ludzi na całym świecie – piękno, siła i odwieczny rytm natury, a z drugiej strony zagrożenia, jakie niesie ze sobą działalność człowieka. Troska o przyszłość, czułość wobec istnień wszelakich to motywy bardzo wyraźne przede wszystkim w jego książkach autorskich. W tytułach z tekstami Gagliardi ważnym wątkiem jest sztuka i jej pozytywny wpływ na ludzi.
Rozkładówki w jego książkach to obrazy, które mogłabym powiesić na ścianie i wpatrywać się w nie godzinami, jak dzieci w „Zaczarowaną Rybkę”. Zavřel był humanistą pełną gębą, nie dziwi mnie, że znalazł swoje miejsce we Włoszech i że przyciągał do siebie tak wielu artystów.
Za zgodą fundacji Arka zamieszczam wspomnienie pana Józefa o Štěpánie Zavřelu, które zostało spisane na potrzeby publikacji wydanej w 2019 r. w dwudziestą rocznicę śmierci czeskiego artysty.
Stefan Zavřel opuścił swój kraj, aby szukać wolności dla siebie i swojej twórczości. Tak uczyniło wielu twórców, kiedy połowa Europy, haniebnym układem w Jałcie dostała się w ręce Stalina.Nie znam historii emigracji Zavřela, bo poznałem go na targach książki we Frankfurcie, gdzie już jako wydawca, współtwórca Bohempress, zaproponował mi współpracę z tym wydawnictwem. Były to lata 1995/96. Zavřel już od dawna osiedlił się we Włoszech. Zaprosił mnie do swojej siedziby w Rugolo.
Nie zapomnę tych odwiedzin, kiedy nocą spod dworca w Vittorio Veneto moja żona Małgosia śmigała naszym samochodem za samochodem Stefana drogami krętymi i dróżkami pnącymi się stromo, pod górę, aż pod sam dom w lesie, prawie na szczycie. Jeszcze nocą powoli ogarnialiśmy, jakie to uroczysko, ale dopiero ranek odkrył nam jego prawdziwe piękno. Wtedy moja wyobraźnia podpowiadała mi, jak szukał i jak odnalazł to miejsce. U stóp Dolomitów, niedaleko Vittorio Veneto obok Sàrmede, wynalazł swój pagórek w Rugolo, gdzie założył swoje gniazdo, stopniowo rozbudowując wiejski kamienny dom. Własnymi rękoma i rękoma przyjaciół, uformował go z czasem w bajkowy świat kamiennych łuków tonących w zieleni. W ten sposób odnalazł i zbudował swoją drugą włoską ojczyznę, której poświecił własną działalność do końca życia. Nie mam zamiaru wyliczać co Stefan zrobił dla Sàrmede i tego regionu. Powiem tylko, że wszystko co stało się tutaj za jego życia i co dzieje się do dziś, nosi znamię jego imienia. Oczywiście mam na myśli kulturalny skok, który zmienił małe prowincjonalne miasteczko w jedno z istotnych miejsc, gdzie od trzydziestu kilku lat dokonuje się ekspozycja, promocja i upowszechnianie sztuki ilustracji książkowej dla dzieci. Z tego faktu wynikają inne korzystne zjawiska kulturowe, ale ja chciałbym sobie i innym zadać pytanie:Jaki był ten Stefan? Jak żył?Jego dom pulsował jak ul, roił się od gości i przyjaciół. Zasługiwał na przyjaźń i darzył ludzi przyjaźnią. Uśmiechał się oczyma, szukając kontaktu z ludźmi, potrafił widzieć odrębność i docenić talent u drugich. Zawiązał prawdziwe przyjaźnie nawet w sąsiedztwie, u prostych ludzi. Używał języka włoskiego z miłością, jakby się tu urodził. Miał dar zjednywania sobie ludzi i korzystania z ich pomocy dla swoich pomysłów. Myślę, że hojnie spłacił dług miejscu, które go przygarnęło, jego drugiej włoskiej ojczyźnie.
Marta Lipczyńska-Gil – wydawczyni, redaktorka, promotorka literatury.
Zdjęcie Štěpána Zavřela https://fondazionezavrel.it/en/stepan-zavrel/