„Mam na imię Jazz”
Jessica Herthel, Jazz Jennings
ilustr. Shelagh Mcnicholas
przeł. Anton Ambroziak
Wydawnictwo Krytyki Politycznej
Nie wiem, czy doczekam się czasów, gdy czytając TAKIE książki, będę mogła je oceniać wyłącznie pod kątem artystycznym. Nie zasłaniać się ich misyjnością czy przesłaniem. W wypadku Mam na imię Jazz treść nie jest „przezroczysta”. Książka wywoła dyskusję, oburzenie, a nawet może trafić na listę książek zakazanych. Być może tak się stanie. Problem w tym, że Jazz to postać prawdziwa. To wydarzyło się naprawdę. I jeśli zdarzyło się raz, to trzeba założyć, że takich osób jak Jazz jest więcej. Warto zainteresować się ich życiem. Zrozumieć, na czym polega ich świat. Nie wspominając o tym, że przecież niemal każdy chce spotkać w książce bohaterów podobnych do siebie. Okładka Mam na imię Jazz może zmylić, jeśli nie zna się historii Jazz Jennings. Ot, kolejna książka o dziewczynce, która lubi kolor różowy, przebierać się za księżniczki i pływać z syrenim ogonem. I wszystko się zgadza, tylko że Jazz urodziła się jako chłopiec. I od drugiego roku życia czuła, że nie jest tym, za kogo inni ją biorą. To opowieść o osobach transpłciowych, o tym, na czym to polega. Opowiedziana w prosty sposób, a nawet zbyt uproszczony. To uproszczenie stawia językowe pułapki, na które zwrócą uwagę czytelnicy bardziej osadzeni w temacie transpłciowości. Bo jak dzieciom mówić o tożsamości płciowej? Czy zwrot „ubranie chłopięce” pozbawione określenia „kulturowo uznane za chłopięce” nie zagmatwa obrazu? Ktoś spyta, po co dzieciom mówić o transpłciowości? A dlaczego nie? Dzieci więcej rozumieją, niż nam się wydaje. Wierzę, że również polskie dzieci polubią historię Jazz, jednej z najmłodszych znanych osób transpłciowych. Może dlatego, że ma wspierających rodziców, którzy zaakceptowali jej wybór? Ma szczęście, prawda? Jednak Mam na imię Jazz, choć zilustrowana w słodkich kolorach, nie lukruje: Jazz musiała znosić wyzwiska, ignorowanie. Wie, że jest inna, ale dla niej to znaczy „wyjątkowa”. Czerpie z tego siłę. Bardzo wzmacniający przekaz, nie tylko dla osób transpłciowych.
Tatiana Audycka-Szatrawska, recenzja ukazała się w 35 nr. kwartalnika „Ryms”
Informacja wydawcy:
Historia transpłciowego dziecka oparta na prawdziwym doświadczeniu Jazz Jennings, rzeczniczki transdzieciaków na całym świecie.
Od drugiego roku życia Jazz wiedziała, że ma mózg dziewczynki w chłopięcym ciele. Uwielbiała kolor różowy, kostiumy syrenek i źle się czuła w ubraniach dla chłopców. To niepokoiło jej rodzinę, dopóki rodzice nie zabrali dziecka do lekarza. Wytłumaczył im, że Jazz jest osobą transpłciową i taka się urodziła. Historia Jazz, oparta na jej prawdziwym doświadczeniu, jest opowiedziana w jasny i prosty sposób, co docenią zarówno dzieci, jak i ich rodzice oraz nauczyciele.