Wczoraj zakończyła się 10. edycja Festiwalu Literatury dla Dzieci. Towarzyszę mu w roli jurorki nagrody im. Ferdynanda Wspaniałego od początku. Organizuje go fajna ekipa – Łukasz Dębski z Fundacji Burza Mózgów, Szymon Kloska – one man show i Kinga Kowalska – kobieta, która promuje całe wydarzenie. Czuwa nad tym, żeby wszystko było zapięte na ostatni guzik.
Oczywiście przy festiwalu pracuje więcej osób, bo to wydarzenie organizowane z rozmachem i fantazją, i potrzeba wielu rąk do pomocy, ale to jest ścisła trójca, z którą mam bezpośredni kontakt.
Przyjechałam z córką w sobotę, 18 listopada. Zdążyłyśmy na końcówkę czytanek w Muzeum Inżynierii i Techniki. Marek Kondrat czytał „Była raz starsza pani”. Dzieciaki słuchały jak zaczarowane. Wystarczy dobry aktor, duży ekran i wszyscy wchodzą w książkę, jak korniki w drewno.
Spacerem wzdłuż spokojnej Wisły wróciłyśmy do hotelu. Po drodze zahaczyłyśmy o smoka wawelskiego. Smok ma towarzystwo całą dobę. Co chwilę zbierają się ludzie, żeby zajrzeć w jego płonącą paszczę.
Niedzielę spędziłyśmy w Muzeum Sztuki Japońskiej Manggha – najpierw obejrzałyśmy wystawę „Pół na Pół. Masakazu Miyanaga”. To artysta (rocznik 70) od 25 lat mieszkający w Krakowie. Portrety dostojnych psów na szlachetnym złocie robią wrażenie. Na obrazach są motywy z kultury wschodu i zachodu („pół na pół”). Artysta łączy je harmonijnie. Z obrazów bije szlachetność i spokój. Widać fascynację Miyanagi sztuką późnego średniowiecza i renesansu.
Nakarmione sztuką poszłyśmy do restauracji na piętrze muzeum. Zjadłyśmy po misce ryżu i wypiłyśmy herbatę Yunnan. O 13:00 rozpoczął się stand up.
Mateusz Świstak porwał dzieciaki, które śmiały się tak, że aż smarki fruwały w powietrzu. Ja też się śmiałam (bez smarków). Lubię, kiedy ktoś potrafi przekuć nadęty balon powagi i sprawić czystą radość. Salwy śmiechu wybuchały co chwilę.
O 18:00 zaczęła się gala Nagrody im. Ferdynanda Wspaniałego. Prowadzący – Szymon Kloska ma od tego roku konkurenta. 7,5-letni Mikołaj, który współprowadził z nim galę, świetnie odnalazł się w roli małego wodzireja. Kto wie, może poprowadzi kiedyś Mam talent? 🙂
Gala przebiegła sprawnie i wesoło. Szymon to stary wyjadacz, a z pomocą Mikołaja wszystko poszło energicznie, z biglem. Najpierw została ogłoszona nagroda Publiczności, którą otrzymał Cezary Harasimowicz za „Tygrysa” z il. Marty Kurczewskiej. Nagrodę im. Ferdynanda Wspaniałego odebrał Mariusz Szczygielski za „Antosię w bezkresie”. Laudację wygłosiła Joanna Olech. A potem odbył się koncert „Tęgich Chłopów”.
Mai bardzo spodobała się statuetka z Ferdynandem i stwierdziła, że też taką chce. Już wie, że aby ją dostać, musi napisać dobrą książkę… 😉
Wróciłyśmy do Warszawy tuż po północy, jak dwa Kopciuszki. Z pociągu wskoczyłyśmy prosto pod ciepłą kołdrę.
Ferdynadzie Wspaniały, psie w meloniku, możesz być zadowolony. Znowu się udało 🙂
Marta Lipczyńska-Gil