„Tata już biegnie”
Nadine Brun-Cosme
ilustr. Aurélie Guillery
przeł. Iwona Janczy
Adamada, 13 czerwca 2019
„Tata już biegnie” to uroczy picturebook, który opowiada o czymś, co mogłoby się wydawać bez znaczenia. Każdego dnia przed pracą rodzice odprowadzają dzieci do przedszkola, gdzie maluchy spędzają kilka godzin. To stały fragment codzienności wielu rodzin.
W tym przypadku to tata towarzyszy chłopcu w tej drodze. Problem jest tylko taki, że gdy wsiadają już do samochodu, ten nie chce odpalić. W końcu jednak się udaje i ruszają w drogę. Kiedy docierają na miejsce, synka zaczynają dręczyć wątpliwości – co jeśli wieczorem samochodzik znów nie odpali i tata nie będzie mógł odebrać Mateuszka?
W tym momencie tata wylicza inne sposoby na odebranie syna z przedszkola. Mógłby na przykład przyjechać wielkim czerwonym traktorem lub na leniwym misiu Martinie, z którym śpi Mateuszek. Mógłby przybyć na skrzydłach ptaków z ogrodu, a może na zielonym smoku i tak dalej… Za każdym razem chłopczyk jednak podaje w wątpliwość pomysły taty, bo co jeśli traktor będzie popsuty, Martin się nie obudzi, gdy będą go wołać, ptaki będą zajęte swoimi pisklakami, a smok polowaniem? Wtedy tata przybiegnie po Mateuszka na swoich długich nogach, bo one nigdy nie zawodzą.
Myślę, że wiele dzieci, jeśli nie wszystkie, codziennie przeżywa ogromny stres związany z przedszkolem, nawet jeśli się im tam bardzo podoba, mają dużo koleżanek i kolegów, pani jest najkochańsza na świecie… to jednak rozstanie z rodzicami na kilka dobrych godzin to trudny moment. Jestem przekonana, że niejednemu maluchowi przebiegła przez głowę myśl „co jeśli po mnie nie przyjdą?”.
Książka Nadine Brun-Cosme pomaga rozwiać te wątpliwości w zabawny sposób, ale też podkreśla, że wszystko na świecie zawodzi, ale rodzice zawsze znajdą sposób, żeby dotrzeć do swojego dziecka i na pewno nie zawiodą, bo w ostateczności tata zawsze ma w odwodzie swoje długie nogi. Cieszę się, że Mateuszka do przedszkola odprowadza właśnie tata, a nie mama. Dzisiaj już coraz mniej eksponuje się wyłącznie mamę w książkach dla dzieci, ale i tak za każdym razem wydaje mi się cenne, gdy to tata gra główną rolę.
Dagmara Olesińska, recenzja ukazała się w 35 nr. kwartalnika „Ryms”
Informacja wydawcy:
Tata Mateusza odwozi go do przedszkola starym, zielonym samochodem.
„Do zobaczenia po południu” – mówi Tata, gdy całuje synka na pożegnanie.
Mateusz zatrzymuje go przed odejściem i pyta: „A jeśli tego popołudnia
stary, zielony samochód nie ruszy?”
W ten sposób rozpoczyna się
seria odpowiedzi na każdy z pomysłów Taty, który odpowiada, co zrobi,
gdy zepsuje się auto: przyjedzie traktorem, na misiu, przypłynie małą
łodzią, przyleci na skrzydłach ptaków, nawet na smoku! W końcu Tata
mówi, że użyje swoich długich nóg, co jest najlepszym zapewnieniem, że
wróci po Mateusza, bez względu na wszystko!