Ludzie

0
1131

„Ludzie”
Peter Spier
przeł. Katarzyna Radziwiłł
Muchomor, 2017

Ludzie – to brzmi dumnie

W czasach, gdy pojęcie „multikulti” zadomowiło się w codziennej frazeologii na tyle, że spospoliciało (obok „globalnej wioski”) do rangi jednego ze słów kluczy, którymi załatwiamy naprędce nasze cywilizacyjne porachunki, w Polsce ukazała się książka Petera Spiera pt. „Ludzie”. Wobec faktu, że dzieje się to po 37 latach od oryginalnego, amerykańskiego wydania i dodatkowo w roku śmierci jej autora, pozostaje tylko oddać sprawę pod osąd mądrości ludowej, wyrokującej w takich przypadkach, że „lepiej późno, niż wcale” (nasuwa mi się analogia z Maurice’m Sendakiem, którego sztandarowe dzieło mogliśmy poznać po niemal 50-letnim odstępie czasowym). I tym bardziej podziękować polskiemu wydawcy za okazję zapoznania się z tym gigantem literatury dziecięcej oraz ilustracji.

Ludzie mają w dziejach wydawniczych niewątpliwą wartość historyczną, czy wręcz „muzealną”, który to przymiotnik często pojawia się w internetowych opiniach, nie szczędzących wszak sympatii całej książce. Są zaiste przykładem prekursorskich rozwiązań wobec święcących od kilku lat w Polsce triumfy wydawnictw wielkoformatowych o dominującej warstwie ilustracyjnej i „encyklopedycznym” charakterze. Ale nade wszystko, pomimo upływu lat, zachowują swą wartość edukacyjną.

To wspaniały przykład obiektywizmu, który jest bezcenną pomocą dla dorosłego i ożywa z łatwością pod obstrzałem dziecięcych pytań na temat „inności”, wspólnot, w jakie zawiązują się społeczeństwa i zasad, które sobie wyznaczają. W odpowiedzi na nie Spier obok krótkich zdań umieszcza graficzne, wymowne dowody różnorodności i bogactwa, w jakim objawia się fenomen obecności i działalności człowieka na Ziemi.

Przy takim zestawieniu antropologicznego, socjologicznego i etnologicznego materiału z rysunkową formą autor uzyskuje efekt niekończącej się, wychodzącej poza ramy ilustracji panoramy i przywraca na czas lektury ziemskiemu stłoczeniu poczucie jedności, przynależności nie tylko do gatunku, ale i wielopostaciowej, równorzędnej w swych odrębnie stanowionych prawach kultury. Tworzy też przy tym swoistą definicję „ludzkości”, której natura jest (a przynajmniej winna być), fundamentem filozoficznej autorefleksji.

Ta definicja zarysowuje się, ale nie wyczerpuje, w antynomicznych zestawieniach, zaś każda tak sparowana kwestia może stać się punktem wyjścia do osobnego wywodu. Spier jednak swym oznajmiającym trybem akcentuje najpierw to, co w ludziach stanowi o ich wyjątkowości – nieuniknione zróżnicowanie na każdym poziomie: wyglądu, języka, narodowości, tradycji, zamożności, ubioru, inteligencji, profesji, charakteru, wyznania – i o konfliktach, jakie z tegoż zróżnicowania wynikają. Konfliktach, które zażegnać można by z łatwością, akceptując wzajemną odmienność, ale cóż… Dorośli znają ten podstawowy, życiowy paradoks, ową wypadkową indywidualności w skali większej, niż dzieci, a „Ludzie” Spiera mogą być prawdziwym oparciem w jej przybliżaniu.

Forma albumu zatrzymuje nas bowiem w niewymuszony sposób przy tych życiowych prawdach, które poprzez swą oczywistość w codziennym życiu tracą często autentyzm, zdeptane do postaci banału czy sloganu. W pogodnym, ale nie ukoloryzowanym wydaniu Spiera nie sposób odmówić im siły prawdy, zaś dowolną ilość dowodów na jej poparcie zyskujemy przy odrobinie uwagi w domu, szkole, na ulicy… To książka, która może pobudzić apetyt poznawczy nie gorzej od programów przyrodniczych i podróżniczych.

Egzotycznym przykładom bogactwa kulturowego, rozpiętego pomiędzy biegunem północnym a południowym, towarzyszy biegunowość egzystencjalna. W przeciwstawieniach bogactwa i ubóstwa, władzy, uczciwości i ich braku Spier zachowuje proporcje dzięki konsekwentnie prostym określeniom zasięgu wspólnych nam spraw: są „niektórzy”, „nieliczni”, „większość”, „wielu”, „inni”, ale również „wszyscy” i to, co im wspólne – narodziny i śmierć.

Lapidarność tekstu jest dowodem zarówno myślowej dyscypliny jak i poczucia humoru. Przykład – na jednej stronie sąsiadują ze sobą takie zdania: „Jedni z nas są mądrzy. Inni są głupi. A większość z nas jest pośrodku.” A poniżej autor – stosownie do zilustrowanego problemu – mistrzowsko stosuje eufemizm: „Większość ludzi jest uczciwa, dobra i miła, ale nie dotyczy to wszystkich”. Touché!

Dużo miejsca poświęciłem treści „pisanej”, podczas gdy to z przeważających nad nią ilustracji płynie właśnie, najoględniej rzecz ujmując, wrażenie cudu życia i scalającej nas, Ludzi, więzi, tak uporczywie przez nas samych nadwyrężanej. Pośród zapełnionych slajdowymi miniaturkami stron, rysunków kompozycją przywodzących na myśl szkolne plansze poglądowe, kontrastowych krajobrazów, osobiście największą siłę przypisuję dwustronicowej ilustracji rzeczywistości rodem z antyutopijnej wizji. Graficznie Spier daje tutaj wyraz temu, co zabójcze dla ludzkiej myśli i wyobraźni – uciskowi uniformizacji.

Warto spojrzeć na to, jak ten nieznany szerzej polskiemu czytelnikowi autor, niczym kontury na jednej z pierwszych stron swej książki wypełnia pojęcie człowieka jako jednego z ludzi; czyni to zgodnie z antycznym mottem dopełniającym zakres podstawowego zadania, jakim jest poszukiwanie siebie i swego miejsca na ziemi. Ziemi – planecie Ludzi.

Łukasz Łęcki

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj