Wydawnictwo Kropka powstało w styczniu 2020. Pierwsza książka miała premierę w marcu na samym początku pandemii. Obiektywnie nie był to sprzyjający czas na początek działalności wydawniczej, ale Kropka zaryzykowała i wydała pierwszy tytuł. Wielu wydawców wstrzymało wtedy oddech i zatrzymało maszyny drukujące, ale Kropka zdecydowała się nie przekładać premiery. Ukazała się pierwsza książka „Kropka i kreska”.
Jej przesłanie jest proste – do świata pełnego kresek dołączają kropki, dzięki nim świat staje się ciekawszy i bardziej zróżnicowany (to w wielkim skrócie). Ze względu na nazwę wydawnictwa – to dobry ruch, tytuł wdzięczny do promowania nowej oficyny 🙂
Kropka istnieje ponad rok i co ważne jest imprintem doświadczonego i uznanego wyd. Marginesy. Układ idealny. Stabilne, rozpoznawane wydawnictwo daje przyczółek do rozwijania działu z lit. dla dzieci i młodzieży doświadczonym w tej materii kobietom. Ania Czech – od dawna zajmująca się literaturą dla dzieci i młodzieży – zaczynała w Prószyńskim, a potem pracowała w Egmoncie, była tam redaktorką prowadzącą serię ARtEgmont. I z tego czasu ją znam. Anna Augustyńczyk – pracowała w działach promocji w Prószyńskim oraz w Świecie Książki i tym zajmuje się w Kropce, ale po raz pierwszy promuje książki dla dzieci. Poznałyśmy się przy okazji powstania Kropki.
Widać, że pomysł na wydawnictwo jest przemyślany. Od nazwy poprzez książki oraz komunikację z czytelnikami. Do tej pory ukazało się 17 tytułów, pierwszy, jak już wspomniałam to „Kropka i Kreska” Véronique Cauchy w oprac. graficznym Laurenta Simona.
Potem ukazały się dwie autorskie książki Abnera Graboffa – amerykańskiego twórcy rosyjskiego pochodzenia, który w latach 60-tych i 70-tych tworzył autorskie książki dla dzieci. W Polsce póki co, dzięki Kropce właśnie, ukazały się na razie trzy. Liczę na więcej. Te tytuły należą do moich ulubionych. „Była raz starsza pani” – pełna absurdalnego humoru historyjka o pani, która połknęła muchę i nie… umarła. Pierwsza fraza w zasadzie mówi wszystko o tej książce… Starsza pani będzie połykać co rusz kogoś innego… ale nie zdradzę puenty. Podobają mi się zamaszyste grafiki, dobra kompozycja, przestrzeń.
Książka „Co potrafią koty” w przewrotny sposób oddaje naturę kota. Podobno przy jej powstaniu autorowi pomagali synowie, obserwując ich własnego zwierzaka. I znowu mamy nonszalanckie grafiki, stonowane kolory. Szarość futra i zieleń oczu kota grają tu pierwsze skrzypce.
Kolejną książką, którą bardzo lubię jest „Na okrągło” Blossom Budney z il. Vladimira Bobriego. Znowu klasyk, tym razem z lat 50-tych. Zgrabny wiersz o tym, że okrągłe kształty są wszędzie… „i księżyc, gdy w pełni i kłębuszek wełny”.
Nieoczywiste zestawienia czynią tę opowiastkę zaskakującą i dowcipną. Do tego retro ilustracje i robi się miło dla ucha i oka.
Kropka ma w ofercie kilka tytułów popularyzujących zjawiska fizjologiczne jak „Zapaszki” – dużo tu informacji, gęsto, aż brakuje tchu i świeżego powietrza (ha, ha, ha), obiekty – „Co robią maszyny?”, pojęcia abstrakcyjne – „Potęga liczb” – skondensowane ujęcie znaczenia liczb w życiu ludzi od starożytności po współczesność.
Jest też książka o uprawianiu ogródka „To pestka!”. Graficzna ściąga, jak uprawiać warzywa i owoce w domu, na balkonie i w ogródku. Sporo inspiracji. Pożyteczna i ładnie wydana publikacja.
Są to tytuły licencyjne, ale wydawnictwo ma też rodzime projekty. Zaprosiło do współpracy Joannę Gusztę, Przemka Liputa, Zofię Stanecką, Mariannę Sztymę, Emilię Kiereś, Mariannę Oklejak. Wśród tych książek do moich faworytek należy zdecydowanie „O kolędach. Gawęda”. Piękne wydana, pełna ciekawej treści książka napisana ładną polszczyzną. Emilia Kiereś przedstawia historię kolęd, zaczynając od genezy powstania, po ich interpretację niemal wers po wersie. Czyni to z dużą kulturą i szacunkiem, ale nie ma tu egzaltacji, patosu. Na szczęście! Jest dużo wiedzy przedstawionej prosto i pięknie. Czytałam to z dużą przyjemnością. Ilustracje Marianny Oklejak, która jak ryba w wodzie porusza się wśród postaci aniołów, pastuszków i świątecznego nastroju, doskonale pasują do tekstu. Niektóre z nich to samodzielne, piękne grafiki.
Teraz czekam na „Lottę” Zofii Staneckiej z ilustracjami Marianny Sztymy. Aż dziwę się, że dopiero teraz ukaże się książka o tej poczciwej suce, którą widuję w mediach społecznościowych autorki. To gotowy materiał na książkę.
Książki Kropki są starannie wydane, mają twardą oprawę, szlachetny papier, przyjemnie się je ogląda. Nawet jeśli tytuły nie trafiają w mój gust, to lubię je oglądać, wąchać, dotykać. Sprawdzam zawsze stopkę, lubię wiedzieć, gdzie książka została wydrukowana, szczególnie wtedy, kiedy jest wydrukowana dobrze, z dbałością o szczegóły.
Widać, że za tymi tytułami stoją ludzie, którzy po prostu czują to, co robią.
Kolejne książki są w przygotowaniu. Kropka się rozkręca coraz bardziej. Kto wie, może rynek opanuje „kropkoza”, ale to jednostka chorobowa, występująca w innej książce innego wydawnictwa, któremu też poświęcę uwagę w ramach dawno wymyślonego cyklu „Wydawcy sprawcy”.
Strona wydawnictwa: wydawnictwokropka.com.pl
Marta Lipczyńska-Gil, redaktorka naczelna pisma „Ryms”, wydawczyni.