KOC – Klub Osobników Czytających, w którym bardzo różni kulturalni czytelnicy dzielą się z „Rymsem” wspomnieniami ze swoich niepokojących, obrazoburczych, poruszających, wzruszających lektur dzieciństwa i wczesnej młodości. W części ósmej: Bartosz Sadulski.
Paradoksalnie jako dziecko czytałem mało książek dla dzieci. Od rodziców wiem, że bez względu na system polityczny, domowe zajęcia i nastroje rodzinne, zawsze czytali mi godzinę przed snem zanim jeszcze media zaczęły przekonywać nas, że trzeba dzieciom czytać godzinę dziennie. Zupełnie jednak nie pamiętam jakiego rodzaju były to książki. Sam pacholęciem będąc, poza komiksami o Kaczorze Donaldzie, z pewnością czytałem chociażby „Porwanie Baltazara Gąbki”, z którym się głęboko, ze względu na imię kuchcika, identyfikowałem, a mój tato do dzisiaj mówi do mnie per Bartolini. Obok kapitalistycznych „Gumisiów” była to jedna z moich ulubionych bajek, ale nie wydaje mi się, żeby sama książka, czy raczej seria, z której istnieje prawdopodobieństwo, że nie przeczytałem nawet wszystkich tomów, wywarła na mnie szczególny wpływ.
Rozminąłem się z „Panem Samochodzikiem”, i chociaż pamiętam, że książki Nienackiego w domu były (podobnie jak książki Bernharda, ale o tym dowiedziałem się o wiele za późno), to nigdy po nie nie sięgnąłem. Być może dlatego, że zawsze przerażały mnie długie serie. Znakomicie pamiętam za to wpływ, jaki wywarł na mnie „Biały kieł” Jacka Londona, którego echa po latach odnalazłem chociażby w „Przeprawie” ukochanego przeze mnie Cormaca McCarthy’ego. Pod wpływem tej książki, chociaż być może pod wpływem zupełnie innej, zdecydowałem mając lat zapewne ledwie kilkanaście, że jeśli kiedykolwiek popełnię samobójstwo, to wyjdę zimą z domu z flaszką whiskey i pozwolę sobie zamarznąć.
Niewątpliwie byłem dzieckiem wrażliwym, ale skłonnym do psot wyłącznie wyobrażeniowych. Pewnie właśnie z tego powodu jedną z najbardziej efektownie zarwanych czytelniczo nocy w moim życiu była noc spędzona ze „Sposobem na Alcybiadesa”, lekturą nieomalże anarchistyczną, a już z pewnością nawołującą do kontestacji autorytetów. Do dzisiaj pamiętam wpadające w ucho ksywki bohaterów: Ciamciara, Zasępa i Pędzel i ich spiskowe działania, które dla dzieciaka były mniej więcej tym, czym dla złaknionego teorii spiskowych dorosłego epickie dzieła Dana Browna. No i do czasu Dostojewskiego i Kafki, czytanych w liceum, była to zdecydowanie najlepsza lektura szkolna, jednocześnie zaspokajającą najniższe popędy i potrzeby.
Bartosz Sadulski – (ur. 1986) poeta, dziennikarz. Za debiutancki tom wierszy „post” był nominowany w 2013 roku do Nagrody Literackiej Silesius. Wiersze publikował między innymi w „Lampie”, „Odrze”, „Gazecie Wyborczej”, „Chimerze” i antologii „Połów. Poetyckie debiuty 2010”. Stały współpracownik portalu Onet. Autor przewodników po Malcie i Bornholmie. W tym roku WBPiCAK ukaże się jego druga książka poetycka „tarapaty”.