KOC: Księga nad księgami

0
943

KOC – Klub Osobników Czytających, w którym bardzo różni kulturalni czytelnicy dzielą się z „Rymsem” wspomnieniami ze swoich niepokojących, obrazoburczych, poruszających, wzruszających lektur dzieciństwa i wczesnej młodości. W części czwartej: Maciej Gierszewski.

Tak się składa, że do 8. roku życia byłem wychowywany głównie przez dziadków, którzy byli bardzo, ale to bardzo wierzący. Pewnie dlatego moją główną „dziecięcą” lekturą, którą z tego okresu pamiętam, było Pismo Święte. W domu dziadków dzień zaczynał się i kończył na wyrywkowym wertowaniu Biblii, czytaniu kilku wersetów i ich omawianiu. Babcia Maria, co rano, przy śniadaniu otwierała ją w przypadkowym miejscu i tych kilka wersetów traktowała jako wróżbę (wskazówkę) na cały dzień.

Pamiętam, że dni wyglądały bardzo podobnie, składały się z tych samych codziennych rytuałów, to głównie babcia – na jakiś czas przed podaniem obiadu – głośno czytała mi wybrane opowieści z Biblii, niespecjalnie przejmując się tym, czy nadają się one dla małego dziecka. Po obiedzie oni ucinali sobie drzemkę, a ja miałem czas dla siebie. Lubiłem rysować. Moje prace najczęściej ilustrowały porcję opowieści usłyszanych przed obiadem. A to Judytę odcinającą głowę Holofernesowi, a to sprawiedliwy sąd Salomona, który wydaje rozkaz przecięcia mieczem dziecka na pół. To znów trzech młodzieńców stojących w wielkim piecu ognistym, króla Nabuchodonozora jedzącego trawę, czy też rozgniewanego Mojżesza, który wskazuje laską na miedzianego węża. Do moich ulubionych przypowieści należała ta z Jonaszem i wielką rybą.

To może dziwne, ale pamiętam głównie brutalne i krwawe sceny. Nie przypominam sobie, abym miewał koszmarne sny lub jakoś specjalnie mocno się bał.

Dziadkowie mieli bardzo mało świeckich książek. Nie wolno było mi ich ruszać. Kiedyś na półce należącej do dziadka znalazłem „Baśnie kaszubskie” Franciszka Sędzickiego z ilustracjami Zbigniewa Jujki. Ale sięgałem po nie tylko wówczas, gdy byłem sam w domu. By nie narażać się na gniew dziadka, musiałem zapamiętać między jakimi książkami stały. Pamiętam podniecający dreszcz niepokoju, który towarzyszył kartkowaniu. Rzecz jest napisana z użyciem kaszubskiego alfabetu, z tego powodu długo nie rozpoznawałem wszystkich liter.

Dlatego głównie oglądałem ilustracje, które miały w sobie coś „brudnego”, bo erotycznego.

Maciej Gierszewski – przede wszystkim czyta, potem czasem pisze. Głównie o komiksach i picturebookach, m.in. na ksiazki.wp.pl, Kolorowych Zeszytach oraz Alei Komiksu. Opublikował dwie książki z wierszami: „Profile” (Olsztyn, 2006), „Luźne związki” (Poznań, 2010) oraz jedną z opowiadaniami: „Moje życie z Dżejmsem” (Tylicz, 2012). Prowadzi stronę na fb: Są komiksy dla dzieci oraz bloga Kopiec Kreta https://dybuk.wordpress.com. Mieszka w Poznaniu.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj