KOC – Klub Osobników Czytających, w którym bardzo różni kulturalni czytelnicy dzielą się z „Rymsem” wspomnieniami ze swoich niepokojących, obrazoburczych, poruszających, wzruszających lektur dzieciństwa i wczesnej młodości. W części czternastej: Dariusz Sędek.
Najważniejszą książką mojej wczesnej młodości były „Niezwykłe przygody Anatola Stukniętego na początku” – książka, której tak naprawdę nie ma, a istnieje wyłącznie w innej książce, zatytułowanej „Siódme wtajemniczenie”.
Edmund Niziurski napisał „Siódme wtajemniczenie” pod koniec lat sześćdziesiątych. Na pierwszy rzut oka wydawać się może, że stworzył typową dla niego łobuzerską powieść, pełną absurdalnego humoru, podobną chociażby do wcześniejszej „Awantury w Niekłaju”. Głównym motywem jest tu rywalizacja dwóch grup nastolatków z otoczonych hałdami górniczych Gnypowic Wielkich: Blokerów i Matusów. Te dwa gangi, dzielące chłopaków z miasteczka na zwalczające się frakcje, toczą odwieczną wojnę o Twierdzę Persil. Szóstoklasista Gustaw Cykorz, który przeprowadza się do Gnypowic, próbuje się odnaleźć w tym nowym i niezrozumiałym dla niego środowisku, w którym nie ma miejsca na niezależność i odrębność.
Niziurski przełamuje jednak swoją ulubioną obyczajowo-awanturniczą konwencję, wplatając w powieść zaskakujące, surrealistyczne wątki. Główny bohater dzięki wybujałej fantazji doświadcza nagłych i niekontrolowanych halucynacji – podróży kosmicznych, teleportacji na inne kontynenty czy fizycznych przemian – które przydarzają mu się w najmniej oczekiwanych i kłopotliwych momentach. Niestety, niespodziewane wizje podczas lekcji oraz niechęć do wstąpienia zarówno do Blokerów, jak i Matusów czynią z chłopaka szkolną ofermę i ofiarę złośliwych żartów. W końcu, mając dosyć „losu fuksa”, Gustaw przystaje do Matusów i zdobywa kolejne wtajemniczenia…
Psychodeliczną atmosferę pogłębia również to, że akcja rozgrywa się w ciągu zaledwie jednego dnia, ale upakowana w fabułę imponująca ilość wydarzeń i narracja poprzetykana sennymi marzeniami głównego bohatera sprawiają, że pojęcie czasu w powieści zdaje się nie mieć większego znaczenia.
W „Siódmym wtajemniczeniu”, które przeczytałem gdzieś na początku podstawówki, poza tą niecodzienną atmosferą i potężną dawką humoru ogromne wrażenie zrobił na mnie fenomenalny wątek tajemniczej książki, napisanej przez nieznanego autora i z braku okładki funkcjonującej wśród chłopaków z Gnypowic jako „Niezwykłe przygody Anatola Stukniętego na początku”. Ta kultowa opowieść, obiekt pożądania zarówno Blokerów, jak i Matusów, była tak „mocna”, że każdy, kto po nią sięgnął, natychmiast wpadał w trans, a że jej fabuła naszpikowana była niebezpiecznymi i mrożącymi krew w żyłach przygodami – w efekcie narażał swoje zdrowie i życie, doświadczając na własnej skórze przygód Anatola. I tak jeśli Anatol był torturowany i przypiekany ogniem, czytający narażał się na poparzenia. Anatol topił się w przerębli – czytelnik natychmiast zdradzał objawy hipotermii. I jeśli nawet udało mu się przeżyć wszystkie przygody bohatera tajemniczej książki, w pewnym momencie Anatol zapadał w sen, a był to sen tak długi i sugestywny, że nikomu nie udało się tej historii doczytać do końca.
Byłem zafascynowany tą „książką w książce” i miałem nadzieję, że może znajdę ją w jakiejś bibliotece, więc czytałem praktycznie wszystko, co wpadło mi w ręce. To dzięki niej przewertowałem większość pozycji z półek bibliotecznych na warszawskich Bielanach. Do dzisiaj uważam, że „Niezwykłe przygody Anatola Stukniętego na początku” to ideał, wzór powieści doskonałej – tak napisanej, że pochłania całą naszą uwagę i dzięki niej zapominamy o realnym świecie, owładnięci i wessani bez reszty przez rzeczywistość stworzoną przez autora.
Dariusz Sędek – absolwent Instytutu Stosowanych Nauk Społecznych UW. Pracuje w Wydawnictwie Nasza Księgarnia. Zainteresowania: popkultura, nowe technologie, podróże.