KOC – Klub Osobników Czytających, w którym bardzo różni kulturalni czytelnicy dzielą się z „Rymsem” wspomnieniami ze swoich niepokojących, obrazoburczych, poruszających, wzruszających lektur dzieciństwa i wczesnej młodości. W części osiemnastej: Grzegorz Gortat.
Jako świeżo upieczony czwartoklasista znałem niemal na pamięć teksty wszystkich książek przeznaczonych dla mojej kategorii wiekowej. Szkolny bibliotekarz przymykał oko, kiedy zacząłem się zapuszczać między półki zapełnione lekturami dla starszych klas. Wyprawy miały posmak przygody, choć nie zawsze kończyły się szczęśliwie. „Stara baśń” Kraszewskiego, obiecująco grubo i intrygująco zilustrowana, już po kilku stronach okazała się przeszkodą nie do pokonania ze względu na język. Z kolei „Pan Tom buduje dom” Themersona sprawił mi zawód innego rodzaju: tekst podziałał na moją wyobraźnię i wywarł wielkie wrażenie specyficznym poczuciem humoru, był jednak rozczarowująco krótki.
Jesienią 1967 roku do moich rąk trafiła powieść Janusza Korczaka „Król Maciuś Pierwszy”. Elegancko wydana, w twardej okładce, przykuwająca uwagę kolorowymi, choć budzącymi niepokój ilustracjami (dziś wiem, że ich autorem był Jerzy Srokowski). Z dnia na dzień, zupełnie nieprzygotowany, zapuściłem się w baśniowy świat, jakże inny jednak od baśni braci Grimm czy baśniowej symboliki Andersena. Świat dziecka, które nieoczekiwanie musi wziąć na siebie obowiązki władcy i sprostać roli, przed jaką by się wzdragał niejeden dorosły. Oczywiście, od pierwszych stron identyfikowałem się z bohaterem. Dziesięcioletni król Maciuś był moim rówieśnikiem. Miał wrażliwość właściwą dziecku. We wszystkim, co robił, kierował się prawdą; nie potrafi spiskować, kłamać, judzić, ani posługiwać się podstępem. Reformatorskie zapędy małego króla, powodowane chęcią zapewnienia dobrobytu wszystkim poddanym, nie zyskały uznania u dworskich doradców, czyhających na każde jego potknięcie i marzących o przejęciu korony. W świecie intryg i knowań dorosłych, król Maciuś od początku był skazany na porażkę. Strona po stronie zbliżałem się do smutnego, nieuniknionego finału.
Miałem do autora pretensje, że nic nie zrobił, by małego władcę ocalić. Przecież wzorem innych pisarzy tworzących dla dzieci mógł zastosować cudowny zwrot akcji! Albo wprowadzić postać, która by chłopca wyratowała z opresji, a złoczyńców surowo ukarała. Z drugiej strony czułem podskórnie, że takie rozwiązanie byłoby z gruntu fałszywe. Jeśli opowieść miała być prawdziwa, jeśli miała swoim realizmem wstrząsnąć młodym czytelnikiem, pisarz nie mógł iść drogą na skróty.
Dziś wiem, że to Korczak miał rację. Dziecko potrafi w mig wychwycić fałsz, a prawdomówność umie docenić. Jeśli w moich książkach nie prostuję przed czytelnikiem wszystkich ścieżek, to jest tak – po części przynajmniej – za sprawą lekcji, jakiej mi przed laty udzielił autor „Króla Maciusia Pierwszego”.
Grzegorz Gortat – pisarz, tłumacz, urodzony w Łodzi (1957 r.), od lat zamieszkały w Warszawie. Absolwent filologii angielskiej na Uniwersytecie Warszawskim. Autor powieści różnorodnych tematycznie i kierowanych do różnych grup wiekowych, w tym również do czytelników młodszych wiekiem. Trzykrotnie wyróżniany w konkursie Polskiej Sekcji IBBY („Do pierwszej krwi”, „Szczury i wilki”, „Ewelina i Czarny Ptak”). Powieść „Do pierwszej krwi” otrzymała nagrodę Polskiego Towarzystwa Wydawców Książek. Prywatnie pasjonat czytania, sztuki, historii i sportu.