Dziobem, piórem i pazurem o dinozaurach

0
1911

„Dziobem, piórem i pazurem o dinozaurach”
Guido van Genechten
ilustr. Guido van Genechten
przeł. Ryszard Turczyn
Adamada, marzec 2019

Co było najpierw: jajko czy kura? Nieważne! Ważniejsze jest to, że najpierw były dinozaury! Guido van Genechten na pierwszej stronie swojej książki „Dziobem, piórem i pazurem” o dinozaurach prowokuje uwagą o nieuzasadnionej obecności pewną kurę nioskę – wielce oburzoną tym faktem – do ujawnienia korzeni drzewa genealogicznego rodu Gallus gallus domesticus. Wielopokoleniowy album rodzinny nie pozostawia wątpliwości – kury są spokrewnione z dinozaurami. A hołubiona zdolność składania jajek to tylko jeden z argumentów w tej sprawie.

Belgijski autor wyzyskuje w swej opowiastce ogólną teorię o ewolucji gatunkowej ptaków, czyni to jednak bez naukowych ambicji. Nie liczmy na to, że sympatyczna, zielono upierzona kurka (kolor zapewne nieprzypadkowy, biorąc pod uwagę trudny do przełamania stereotyp „umaszczenia” mitycznych smoków i prehistorycznych jaszczurów) uwikła się w filogenetyczne niuanse, zapewniające zajęcie systematyzującym je badaczom. Nasza bohaterka bez wahania i z dumą familia- ryzuje się z najbardziej „medialnymi” gatunkami dinozaurów, prezentując je na zdjęciach mających dowodzić rodzinnej zażyłości.

Oczywiście są to, zarówno w obrazie, jak i w słowie, głównie dowcipne wariacje o kreskówkowym rodowodzie – mamy okazję zobaczyć zdjęcie USG jajek rodzinki iguanodonów, mleczne zęby małych tyranozaurów czy poznać rowerowe hobby welociraptorów (kalambur, dzięki któremu dzieci mają szansę docenić wyjątkowość dosiadania współczesnej formy welocypedu!). Jest i moment dla niezawodnie inspirującej dziecięce poczucie humoru skatologii, wykorzystanej jako jedno z możliwych źródeł kresu ery dinozaurów.

Styl komentarza dokładnie odpowiada opartemu na materiale zdjęciowym objaśnianiu rodzinnych zależności i przywoływaniu anegdot. W tej luźnej gawędzie o kurzych pra(ja)szczurach znajdują się wszak ziarna prawdy, które nasza bohaterka, zgodnie ze swymi przyrodzonymi umiejętnościami, wydziobuje mniej (przesadnie skrupulatna waga podana przy poszczególnych gatunkach) czy bardziej (ul. Kredowa, przy której mieszkają iguanodony) ukradkowo. Oczywiście w sumie składają się one na bardzo uproszczony, ogólny opis dominującego niegdyś na ziemi ga- tunku, ale cały urok książki leży w przyjemnych, ciepłych, nie tylko kolorystycznie, ilustracjach, pewności, z jaką traktuje nas zabawna narratorka, i w konsekwencji wywodu, sprowadzającego się do tego, że „pani jest dinozaurem, pani kuro!”. W sumie – bezpretensjonalny sposób na rozrywkę, mogącą prowadzić do bardziej szczegółowych indywidualnych badań nad losami tych niezmiennie fascynujących wszystkie dzieciaki dinozaurzych rodzin.

Łukasz Łęcki, recenzja ukazała się w 35 nr. kwartalnika „Rymsa”

Informacja wydawcy:

Czy velociraptory ścigały się na kolarzówkach? Gdzie diplodoki spędzały długie weekendy? Jak stegozaury obchodziły urodziny? Już nie trzeba się zastanawiać, cała prawda o przedpotopowych gadach na zdjęciach.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj