Jesień Toli

0
1634

„Jesień Toli”
Anna Włodarkiewicz
ilustr. Aleksandra Krzanowska
Zielona Sowa, wrzesień 2018

Nie macie czasem wrażenia, że wszystkie książki są na jedno kopyto? Na początku wszystko jest dobrze, później pojawiają się problemy, następuje rozwiązanie i na koniec wszyscy są szczęśliwi. Taki klasyczny układ fabularny sprawdza się już od wieków. W ten sposób autor tworzy napięcie, wprowadza nas w odpowiednie emocje i podtrzymuje naszą uwagę. Nie wyobrażacie sobie mojego zdziwienia, kiedy czytając „Jesień Toli”, uświadomiłam sobie, że by napisać ciekawą książkę, wcale nie trzeba kreować problemów, nie trzeba wprowadzać dziecka w strach czy smutek. To dla mnie gigantyczne odkrycie.

Tola to ciekawa świata czterolatka, która razem z rodzicami obserwuje zmieniające się pory roku. Mogliście już przeczytać Wiosnę Toli oraz Lato Toli, czas więc na jesień. Wydawałoby się, że to dość ponury czas. Robi się coraz zimniej, ciemniej, pada deszcz… Ale tak naprawdę zawsze możemy znaleźć sobie ciekawe zajęcia. Anna Włodarkiewicz proponuje nam wspólne zbieranie liści w parku, robienie ludzików z kasztanów i żołędzi czy łódek z papieru. Oprócz tego Tola razem z mamą robią karmnik dla ptaków i gotują zupę dyniową. Z kolei z babcią dziewczynka piecze pyszne pierniki na zimę. Oprócz tego na świat przychodzi Mikołaj – kuzyn Toli, czym dziewczynka jest bardzo podekscytowana. W książce zwróciłam uwagę na subtelne elementy edukacyjne, które uważam za bardzo cenne i w żadnym stopniu nienatarczywe. Mam na myśli na przykład fragment, w którym Tola i tata się ścigają, ale bohaterka zatrzymuje się przed przejściem przez jezdnię. To cenna umiejętność przemycić w książce tego typu treści w taki sposób, by nie sprawiały wrażenia moralizatorskich.

Nie będę Was oszukiwać, nie znajdziecie tutaj żadnych zwrotów akcji. To ciepła opowieść o dobrym dzieciństwie Toli, w tym przypadku o tym, jak można fajnie spędzić jesienne dni. Podobne wrażenie sprawiają na mnie ilustracje Oli Krzanowskiej, które wspaniale uzupełniają książkę. Dominują w nich ciepłe, złociste barwy, dzięki nim nawet deszcz wydaje się ładniejszy niż zazwyczaj. Uważam, że tego typu książek brakuje w księgarniach. Na szczęście za kilka miesięcy  pojawi się nowa książka Zima Toli. Książki ukazujące się wraz z porami roku to bardzo dobry pomysł. 


Dagmara Olesińska, recenzja ukazała się w 33. numerze kwartalnika „Ryms”

Informacja nadesłana:

Tola nie może się już doczekać narodzin swojego kuzyna – Mikołaja, syna cioci Zochy i wujka Ziemka. Oczekiwania na nowego członka rodziny spędza na jesiennych spacerach po parku. Wreszcie może zebrać kasztany i zrobić z nich ludziki! Rozpoczął się beztroski czas, pachnący zupą dyniową jej mamy, czas chodzenia w kaloszach i skakania po kałużach oraz puszczania na nich papierowych łódek razem z ukochanym tatą.

Mała Tola idzie wreszcie do przedszkola i jak każdy przedszkolak boryka się z jesiennym przeziębieniem. Ale najważniejsze, że ma przy sobie ukochanych rodziców, którzy zawsze otaczają ją miłością. Przed nią również ciekawe zadanie – budowa karmnika dla ptaków!

Cztery naturalne, rodzinne opowiadania uzupełnione pięknymi ilustracjami otulą Was swoim ciepłym klimatem i sprawią, że będziecie wracać do tej książki niezależnie od pory roku. Zwykłe, proste życie może okazać się zupełnie niezwykłe!


ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj