„Nieskończony wszechświat Maisie Day”
Christopher Edge
przeł. Karol Sijka
Zielona Sowa, 2018
Christopher Edge, autor Wielu światów Albiego Brighta i Równania Jamiego Drake’a, powraca z kolejną powieścią łączącą zagadnienia z zakresu nauk ścisłych oraz psychologii rodziny. Trzecia publikacja Brytyjczyka nosi tytuł Nieskończony wszechświat Maisie Day i dowodzi nie tylko jego konsekwencji względem astrofizycznej wizji świata, ale też umiejętności w tworzeniu przekonujących emocjonalnie bohaterów. Do tego udaje mu się zachować widoczną linię autorskiego rozwoju – każdy kolejny tytuł odznacza się większym stopniem skomplikowania narracji i analogicznie wynosi czytelnika na kolejny poziom jeżeli nie zrozumienia, to przynajmniej zobrazowania pojęć czasu i przestrzeni, kluczowych dla związanych ze wszechświatem teorii i hipotez.
Obiektem, w którym Edge skupia ponownie problemy ziemskiego życia i kosmicznego absolutu, jest tym razem – w odróżnieniu od poprzednich, chłopięcych bohaterów – dziewczynka. Dotychczasowy układ sił (niezwyczajny rodzic, zwyczajne dziecko) również ulega odwróceniu. Tytułowa Maisie, małoletni geniusz w dziedzinie fizyki, właśnie szykuje się do fetowania swych dziesiątych urodzin, gdy nagle rzeczywistość zaczyna być dosłownie pochłaniana przez ciemność, czy właściwie czerń, a rodzina jubilatki znika. Od tej pory śledzić będziemy równolegle retrospekcję, ujawniającą obosieczność wybitnej inteligencji bohaterki (wyobcowanie pośród rówieśników, antypatia ze strony starszej siostry) oraz aktualny czas wydarzeń, w którym przerażona Maisie przedziera się przez opustoszały dom, uciekając przed unicestwiającą wszystko czernią. Skąd się wzięła? Jak jej uniknąć?
Ta część książki tchnie prawdziwą grozą, uplastycznioną przez przywołanie efektu wywieranego przy pomocy materiału Vantablack (wiedzieliście o czymś takim?), nieprzypadkowo pojawiającego się pośród obecnych w książce rozważań na temat czarnej materii i czarnych dziur. Podobną zasadność uzyskują pojawiające się w historii wstęga Möbiusa, dzieła M.C. Eschera i Penrose’owskie figury niemożliwe. W połączeniu z emocjonalnym portretem dziewczynki wszystko razem tworzy wymowną metaforę pustki, złudzenia, uwieloznacznioną przez finał opowieści, godny jednego z odcinków serialu Black Mirror.
Edge niezmiennie twórczo wykorzystuje swoją fascynację światem nauki – w jego literackim opracowaniu wiedza, jaka stoi zarówno za naszą doświadczaną codziennością, jak i za możliwą przyszłością, wiąże się z filozoficzną refleksją właściwą „dorosłemu” science fiction. W Nieskończonym wszechświecie… jest najbliższy temu wzorcowi, co też w połączeniu ze wspomnianą wyżej kompozycją czyni książkę pozycją wymagającą dla młodego czytelnika, ale z pewnością wartościową, inspirującą i – tak, tak – poruszającą.
Łukasz Łęcki, recenzja ukazała się w 33 nr. „Rymsa”
Informacja nadesłana:
Maisie Day jest małym geniuszem i marzy o tym, by dostać na swoje dziesiąte urodziny części do budowy własnego reaktora jądrowego. Dziewczynka budzi się w urodzinowy poranek podekscytowana na myśl o czekających na nią prezentach. Odkrywa jednak, że jej rodzice i siostra gdzieś zniknęli, a za drzwiami domu rozprzestrzenia się przerażająca i pochłaniająca wszystko czerń. Uwięziona pomiędzy rzeczywistością a innym światem dziewczynka musi wykorzystać swoją wiedzę, by ocalić rodzinę. Czy miłość do bliskich wystarczy, by odnaleźć drogę powrotu do rzeczywistości? A może los daje jej szansę na wykazanie się przed starszą siostrą, która dotychczas nie traktowała jej na poważnie?
Kolejna po „Wielu światach Albiego Brighta” i „Równaniu Jamiego Drake’a” ekscytująca powieść wielokrotnie nagradzanego Christophera Edge’a. Kolejny raz udowadnia on, że nie ma słów i idei zbyt trudnych dla dzieci. Niczym najlepszy i najbardziej lubiany nauczyciel przybliża w bardzo przystępny sposób takie pojęcia jak: względność, grawitacja, czas i przestrzeń, nieskończoność. „Nieskończony wszechświat Maisie Day” to nie tylko fantastyka dla młodych, ale także wzruszająca historia o sile rodzinnej miłości, przyjaźni i odnajdywaniu się w niełatwym świecie (a może raczej światach?). Wszystko to na najwyższym literackim poziomie, do którego Edge zdążył przyzwyczaić swoich czytelników.