Wyssane z mlekiem

0
908

Nasza redakcja powiększyła się o małą czytelniczkę Majkę – po dekadzie zostałam mamą po raz trzeci. To dziecko, jak i dwóch synów, żyje w symbiozie z książkami od początku, literaturę wysysa z mlekiem matki – pisze Marta Lipczyńska-Gil w „Rymsie” nr 28.

Wraz z pojawieniem się Mai na świecie, wróciliśmy do tzw. pierwszych książek. Kilka hitów naszych synów sprzed lat zamknęłam w pudle. Teraz znowu ujrzały światło dziennie.

Ogromnym sentymentem i czułością darzę małą serię o Mysi Lucy Cousins – „Ulubione zabawki Mysi”, „Ulubione zwierzęta Mysi”, „Ulubione ubranka Mysi”. Książki mają zgrabny format, są soczyście kolorowe i, co łatwo stwierdzić po tytułach, bardzo uniwersalne. Mysia jest jak dobra koleżanka z sąsiedztwa. Bawi się, jak każde małe dziecko, ma wielu przyjaciół, z którymi lubi spędzać czas. Moi synowi uwielbiali książki o Mysi, na zdjęciach widać, że były bardzo używane. To pokazuje ich moc. Szukajcie tych książeczek na Allegro lub w kufrach znajomych, którym dzieci już wyrosły.

Podobnym hitem są cztery zgrabne książeczki Erica Carle’a, „The world of Eric Carle” („Words”, „Animal sounds”, „Colours”, „Numbers”) zamknięte w wygodnym pudełku.

Kupiłam je lata temu w Bolonii, w słynnej księgarni przy Piazza Maggiore, która podczas bolońskich targów książki przeżywa oblężenie przybyszów z różnych stron świata. Lata temu przybyłam i ja, i wyszłam stamtąd chudsza o eurosy, ale bogatsza o przeżycia estetyczne.

Carle’a przedstawiać nie trzeba, to już klasyk. Chyba w każdym domu hodowana jest „Bardzo głodna gąsienica”. Cudowna przemiana ad ovo zachwyca i rodziców i dzieci.

Tytułami Carle’a karmi nas od lat wydawnictwo Tatarak. Co i raz wypuszcza nowy tytuł z bogatej oferty autora. Może skusi się i na ten praktyczny czteropak.

W Bolonii kupiłam też kartonowe „Olivia’s opposites” Iana Falconer’a, czyli świnka Olivia i przeciwieństwa dla najmłodszych. Bardzo żałuję, że Olivia nie zagościła u nas na dobre. Nakładem wydawnictwa Egmont ukazały się tylko dwa tytuły i zapadła cisza. Świnka wprawi w dobry humor i dzieci, i rodziców, i niejednej osobie poprawi poczucie własnej wartości. A poza tym Olivia łamie stereotyp świni w literaturze już od najmłodszych lat. Olivia to świnka bystra, czysta, modna i pogodna, choć potrafi mieć też swój zły dzień.

Lubimy też Miffy czyli uroczą króliczkę Dica Bruny, dobro narodowe i eksportowe z Królestwa Niderlandów. Mamy sporo wydań oryginalnych oraz tytuły wydane u nas przez wydawnictwo Format. Majka obcuje z obiema wersjami jednocześnie. Do jej małych łapek podaję książki kartonowe – „A kuku, Miffy” i „A kuku, Miffy w zagrodzie”, w które wsysa się namiętnie. Majka przeżywa obecnie niesamowitą fascynację papierem i tych klasycznych po prostu mi żal.

Siłą tej serii jest prostota historyjek i kreski Dica Bruny. To ręczna robota, artysta używa pędzla i atramentu, co sprawia, że linie są delikatnie rozedrgane, jak to mówi sam artysta są to linie z uderzeniem serca.

Dick Bruna tworzy bardzo dużo szkiców, zanim powstanie ostateczna ilustracja, która wypełni karty książki. Za prostotą, która nas urzeka ukryta jest ogromna praca i dążenie do doskonałości.

Każda książka o Miffy składa się z 12 ilustracji, autor używa niezmiennie tych samych kolorów – czerwonego, żółtego, zielonego i niebieskiego, a same postaci są narysowane czarną linią. Precyzja w każdym calu.

Z rodzimych książeczek dla bobasów lubimy także „Zwierzęta” oraz „Kolory” z wydawnictwa Muchomor. To folklor dla najmłodszych. W środku znajdziemy ilustracje Andrzeja Owsińskiego oparte na wzorach ludowych wycinanek. Bardzo oryginalne połączenie! Książki są cienkie i dzięki temu lekkie, co przy maluchu wymachującym książką na wszystkie strony jest bardzo istotne – przy trafieniu w głowę szkody są mniejsze.

Polecamy też obcowanie z prosiaczkiem autorstwa Aleksandry Woldańskiej. „Pierwsze…” i „Drugie urodziny prosiaczka” to must have. Są i trzecie, ale my najbardziej lubimy autorskie projekty Woldańskiej. Mamy tu całą plejadę oryginalnych, zwierzęcych bohaterów, przybywających na urodzinowe przyjęcie. Jest humor i ciepełko. Czekamy z wypiekami na nową książkę „Prosiaczek i pojazdy”!

Majka, jak każde niemowlę ciekawe świata, pakuje wszystko do buzi. Potrafi rozwarstwić nawet najbardziej wytrzymały karton, dlatego bardzo dobrze sprawdzają się książki z materiału albo tworzywa sztucznego. Oczywiście ze wszystkimi atestami. I tu, drodzy Państwo, korzystamy z wytworów masowych dużych sieci. Te wytwory, stwierdzam to po latach, mają przyzwoite ilustracje, grafikę, leyout. Można za niedużą cenę sprawić małemu ssaczowi dużą przyjemność. Majka bardzo lubi książkę do kąpieli „Animals” – tarmosi, ssie, liże do utraty tchu bez szkody dla niej i dla „książki”. Podobnie obcuje z materiałową książką ze znanej sieci drogerii. Gadżet ma niezłą grafikę, przyjemne kolory, są tam różne faktury, elementy szeleszczące i delikatnie piszczące. Wszystkiego po trochu. Pełzające maluchy lubią takie gadżety najbardziej.

W ostatnich latach nastąpił boom na książki dla najmłodszych. Z bogatej oferty wybraliśmy kilka nowych propozycji.

Polecamy książki i karty kontrastowe z wydawnictwa Wilga. Proste, czarno-białe karty z dziurką przedstawiąją zwyczajne przedmioty, zwierzęta, kształty. Majka bardzo lubi pełzać w ich kierunku, a jak już je dopadnie, to uwielbia je ssać. Karton jednak nie wytrzymuje siły jej ssania. Trzeba uważać, aby nie przebywały za długo w buzi niemowlaka. Dobrym rozwiązaniem są bezpretensjonalne książeczki „Pojazdy” oraz „Kształty i kolory” w serii czarno & białe. Mają płócienny grzbiet, zaokrąglony kształt. Ręce Mai je lubią.

„Raz, dwa trzy – patrzymy…”, „Raz, dwa trzy – słyszymy”, „Raz, dwa, trzy – mówimy” – trójpak wyróżniony w konkursie Trzy/Mam/Książki zorganizowanym przez Instytut Książki. Miałam przyjemność być jurorką w I edycji konkursu. Każda z książek skupia się na poszczególnych zmysłach, ale wszystkie tworzą zgrabną, spójną całość. Udany debiut.

„Pierwsza książka” japońskiego twórcy Katsumi Komagaty to wyrafinowana propozycja dla rodziców lubiących ascetyczną formę. Pod prostotą figur geometrycznych, umieszczonych na 12 białych kartach czai się bogaty wachlarz możliwości. Forma z dużą przestrzenią i oddechem ukoi dorosłego, a rozbudzi zmysł wzroku małego człowieka. To sztuka kontemplacji i bycia razem.

Seria Pierwsze Słowa „Mój dom”, „Moje wakacje” to propozycje z kartonów dla odrobinę starszych dzieci. Po lewej stronie znajduje się pełnostronicowa ilustracja, a po prawej poszczególne przedmioty z tejże ilustracji. Od ogółu do szczegółu.

„Jest tam kto?”, „Gdzie idziemy?” to szwedzkie bestsellery dla najmłodszych. Krótkie teksty, proste pytania i mamy interakcję. W pierwszej z książek dziecko zagląda za kolejne drzwi i odkrywa, kto za nimi stoi. Trzeba jednak koniecznie w nie zapukać. W drugiej – wędrujemy krętą drogą i dowiadujemy się, co kryje się za kolejnymi pagórkami. W serii są jeszcze: „A dlaczego?” i „Wymyśl coś!”

A na koniec polecimy coś w własnego podwórka. Nadia Budde ponad wszystko! Jest debiutancka „Raz dwa trzy psy” jest genialna i dobra także dla półrocznego niemowlaka. Powtarzanie samego tytułu wprawia w dobry humor, a im dalej, tym śmieszniej. Brzydale z kart książki uśmiechają się do nas i od razu człowiekowi lepiej na duszy. Czysta zabawa.

To tylko kilka tytułów. Jest w czym wybierać. Książki dla najmłodszych kuszą formatami, dziurkami, dźwiękami, fakturami. Korzystajmy z rekomendacji, ale też ufajmy własnej intuicji. Poszukujmy na własną rękę, odkopujmy starocie, nie ulegajmy tylko kultowi nowości. A przede wszystkim poświęćmy dzieciom swój czas. I z książką i bez.

Marta Lipczyńska-Gil – redaktor naczelna kwartalnika „Ryms”
fot. archiwum własne

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj