O wystawie „W Polsce króla Maciusia” w muzeum Polin

0
1636

Jak ciężko być królem? Jak sprostać oczekiwaniom wszystkich? Czy warto dzielić się władzą? Wszyscy dorośli doskonale zdają sobie sprawę z tego, jak trudne jest to zadanie i jak ciężkiej pracy wymaga. A jak ma sobie z tym poradzić 10-letni chłopiec, Maciuś? Do tej pory nie nauczył się czytać, nie zajmowały go sprawy kraju, dlatego gdy obejmuje tron po zmarłym ojcu – zbyt ciężka korona opada mu na oczy i Maciuś zaczyna działać po omacku. Dokładnie jak na ilustracji Iwony Chmielewskiej.

fot. Muzeum Historii Żydów Polskich Polin

Picturebook „Jak ciężko być królem” jest publikacją towarzyszącą wystawie W Polsce króla Maciusia. 100-lecie odzyskania niepodległości, którą można obejrzeć w warszawskim Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN. Jest to niezwykły projekt, w którym doskonale odnajdą się zarówno dzieci, jak i dorośli.

Wystawa złożona jest z kilku części. Po historycznym wstępie, wprowadzającym w realia wojen, zaborów i wreszcie odzyskania niepodległości, wchodzimy w opowieść napisaną przez Janusza Korczaka, historię o dziecku, które obejmuje rządy państwa. Towarzyszą nam tu wielkoformatowe ilustracje Iwony Chmielewskiej do wybranych fragmentów Króla Maciusia Pierwszego, opatrzone jej wyważonymi komentarzami. Obrazy niejako ożywają pod wpływem naszej ciekawości – można usiąść na tronie i sprawdzić, czy nogi będą dyndały, pociągnąć lwa za ogon, wskoczyć na stół obrad i nakrzyczeć na ministrów. Mały, szczerbaty Maciuś okazuje się być doskonałym przewodnikiem. Trudno znaleźć drugiego takiego bohatera: tak niewinnego i naiwnego, dzięki któremu przybliżenie dzieciom zawiłości i trudów rządzenia państwem stałoby się w ogóle możliwe. Korczak przypominał o tym, że dzieciom należy się m.in. prawo do wyrażania własnego zdania i szacunek. W Królu Maciusiu… wynosi dziecko do rangi najważniejszego człowieka w państwie i pokazuje jego ogromną przemianę. Za sprawą Maciusia i ilustracji Chmielewskiej odkrywamy podczas aktywnego uczestnictwa w wystawie, że z jednej strony król może wszystko, nawet skakać po stole obrad, nawet aresztować swoich ministrów, ale z drugiej zaraz pojawiają się pytania: czy to było dobre rozwiązanie? czy sam sobie poradzę? Okazuje się nagle, że nie tylko dzieci mogą mieć takie dylematy.

Innym razem, stając za plecami małego króla, możemy z okna przyglądać się zmiennym nastrojom ludzi: raz trzymającym transparent „Niech żyje Maciuś”, zaś w innych okolicznościach przyrody – transparent „Precz z Maciusiem”. Niby to samo okno, mgnienie oka między jedną a drugą sytuacją – co mogło tak szybko wywołać te skrajne opinie? Cieszymy się, że to nie my tym razem zadajemy sobie to pytanie.

Po tym, jak dowiadujemy się, jak to jest być królem i jaka to ciężka praca to rządzenie ludźmi, mamy możliwość sprawdzenia tego w praktyce. Kolejna część wystawy skoncentrowana jest na twórczym odnajdywaniu się w skomplikowanych mechanizmach tworzenia państwa. Polega to m.in. na wznoszeniu trwałej budowli z klocków, na których wypisane są cechy, takie jak równość, zaangażowanie, szacunek, zasady negocjacji czy wypełnianie obowiązków; na głoszeniu przemówień czy na rozważaniach (rozważeniach?) nad budżetem państwa przy pomocy wagi i odważników. Tu z kolei, oprócz ilustracji Chmielewskiej, pojawiają się rekwizyty z czasów, kiedy Pan Doktor prowadził Dom Sierot i udzielał się jako pedagog. Dla mnie najbardziej wzruszające były legendarne karty pocztowe, które otrzymywali wychowankowie Korczaka, np. w nagrodę za wczesne wstawanie w zimowe poranki.

Na końcu oddaje się głos dzieciom. W projekcie Izy Rutkowskiej, uwiecznionym na filmie, dzieci spotykają przedstawicieli kilku zawodów, ludzi pełniących w państwie bardzo różne role. Pomysły dzieci przy odgadywaniu, czym zajmują się ci dorośli i jaką zwierzęcą maskę w związku z tym mogliby nosić, czasem bywają zaskakujące, czasem śmieszne. Wszystkie jednak mają swoje bardzo logiczne, dziecięce uzasadnienie. Efekty tego eksperymentu są imponujące – można je obejrzeć na najwyższym poziomie wystawy.

Cała wystawa pod opieką kuratorek Anny Czerwińskiej i Tamary Sztymy jest wielkim ukłonem w stronę Korczaka i jego najbardziej znanych i popularnych idei: o tym, żeby słuchać dzieci, żeby wspierać je w poczuciu własnej godności, ale również żeby nie zapominać o dziecku w każdym z nas. Myślę, że podczas huśtania się czy przymierzania dostępnych kostiumów wielu dorosłych będzie miało okazję przypomnieć sobie o nim. Cieszę się, że Iwona Chmielewska równolegle do tworzenia ilustracji na wystawę w Muzeum POLIN skonstruowała z nich książkę. Dzięki temu nawet po zamknięciu wystawy (trwa do lipca 2019 r.) będzie można wracać do Króla Maciusia Pierwszego według Chmielewskiej. W swojej autorskiej interpretacji ilustratorka wybiera z tej historii jedynie fragmenty uwypuklające trudy sprawowania władzy, bo w sytuacjach kryzysowych dla dziecka, któremu przyszło być królem. Bardzo wymowna jest jedna z pierwszych ilustracji, na której małemu Maciusiowi trzymającemu białą lilię, oznakę niewinności, podawane jest szkarłatne, królewskie wdzianko. Podczas kolejnych wydarzeń: obejmowania tronu po utracie taty, wybuchu wojny z trzema sąsiednimi państwami czy podczas konieczności podejmowania niełatwych decyzji, na twarzy dziecka pojawiają się głównie powaga, skupienie, smutek. Raz tylko, gdy Maciuś wprowadza swoje autorskie reformy, król promienieje szczerbatym uśmiechem. Chmielewska zestawia go wówczas na jednym obrazie z lwem, którego uzębienie stanowi wystająca korona.

fot. Muzeum Historii Żydów Polskich Polin

Co istotne, bohaterem „Króla Maciusia Pierwszego” w swoich pracach autorka uczyniła 10-letniego Korczaka. We wstępie do powieści Pan Doktor obok swojego czarno-białego zdjęcia pisał: „Więc kiedy byłem taki mały, jak na tej fotografii, sam chciałem zrobić wszystko, co tu napisane. A potem zapomniałem i teraz jestem stary. I już nie mam czasu ani sił, żeby wojny prowadzić i do ludożerców jeździć. (…) I myślę, że lepiej dawać fotografie królów, podróżników i pisarzy, kiedy nie byli jeszcze dorośli i starzy, bo tak – to się zdaje, że oni od razu byli mądrzy i nigdy nie byli mali. I dzieci myślą, że nie mogą być ministrami, podróżnikami i pisarzami, a to nieprawda”*. Chmielewska „pokolorowała” tę fotografię, spełniając dziecięce pragnienie Korczaka. Ponadto w powieści Maciusiowym doradcą, osobą najbliższą dziecięcemu sercu po stracie rodziców, jest doświadczony lekarz – na ilustracjach w „Jak ciężko być królem” tę rolę odgrywa Stary Doktor Korczak. Tę postać ręka Chmielewskiej przećwiczyła już przy pracy nad wcześniejszą książką związaną z tym niezwykłym człowiekiem. Chodzi tu o „Pamiętnik Blumki”, opublikowany w 2011 roku, który znalazł się na liście Białych Kruków 2012 Internationale Jugendbibliothek w Monachium. Ilustratorka wzięła w niej na warsztat dziennik prowadzony przez jedną z mieszkanek Domu Sierot. Obydwie książki, oprócz oczywistych podobieństw, łączy jeszcze niezapominajka. Dla mnie to bardzo czytelny apel o podtrzymywanie pamięci o Januszu Korczaku, o jego wszechstronnej opiece nad dziećmi i jego pracy nad uświadamianiem dorosłym godności dzieci i ich wyjątkowości.

Karolina Fyszel-Koźlicka

Bibliografia:

Janusz Korczak, „Król Maciuś Pierwszy”, wyd. Res Polona, Łódź 1990

Janusz Korczak, Iwona Chmielewska, „Jak ciężko być królem”, wyd. Wolno, Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN 2018

Wystawa „W Polsce króla Maciusia. 100-lecie odzyskania niepodległości”, Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN od 8 listopada 2018 r. do 1 lipca 2019 r.

Iwona Chmielewska, „Pamiętnik Blumki”, wyd. Media Rodzina 2011

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj