Po podpisaniu sterty książek, które ułożone jedna za drugą długością zdeklasowałyby jak nic korek na Zakopiance w szczycie sezonu, Pani Frida z żywym zainteresowaniem przyjmuje koncepcję wywiadu. Już w trakcie, z rosnącym zaangażowaniem, kwituje jego przebieg słowami: „Zabawne pytania”.
5 PYTAŃ DO… FRIDY NILSSON
1. Bohater książki, którego chciałabym mieć pośród przyjaciół, to…
Wielkomilud. Po prostu dobrze takiego mieć. Pomagałby mi we wszystkim, jest zabawny, kontroluje sny. Mój syn nie lubi kłaść się do łóżka, ma 9 lat, wciąż obawia się, że przyśnią mu się koszmary. Pocieszam go, mówiąc „hej, może poszczęści ci się i będziesz miał wspaniały sen”, na co on „ale to zawsze jest koszmar”, więc gdybym przyjaźniła się z Wielkomiludem, po prostu powiedziałabym mu „Hej, do roboty! Daj mu dobry sen”.
2. Wakacje chciałabym spędzić w krainie z książki…
Okej, chciałam znów wybrać Wielkomiluda, ale pomyślę nad czymś innym… Prawdopodobnie byłby to świat Ronji córki zbójnika, ponieważ jestem domatorką, lubię przebywać w domu, lubię też lasy, Szwecję, a las Ronji dosyć przypomina okolicę w której dorastałam. Tak, pewno wybrałabym ten las. Pełen przygód, spotkań z… nie znam nazw tych stworów w języku angielskim (ja również, ale odpowiednikiem dla podanego w tej chwili przez Panią Fridę szwedzkiego słowa są zapewne Wietrzydła albo Szaruchy albo Pupiszonki albo… Ł.Ł.), ale byłyby jak przyprawa dla tych starych, znajomych lasów, do których przywykłam.
3. Książka mojego dzieciństwa to…
Przykro mi, nie wydaje mi się, byście ją znali, ale musicie sprawdzić: Nalle Lufs, Gösta Knutsson (a znamy, choć podczas rozmowy nie byłem tego pewien! wprawdzie Knutsson jest w Polsce znany głównie z Przygód Filonka Bezogonka, ale i Nalle, wesoły niedźwiadek doczekał się wydania i to jeszcze w 1972 r., z ilustracjami Olgi Siemaszko, Ł.Ł.). Nie pamiętam wiele, ale bohaterem jest miś, który podróżuje, nie pamiętam dokładnie, co robił, ale pewno miał mnóstwo przygód. Najmocniej pamiętam to jako moje największe czytelnicze doświadczenie, książka była naprawdę gruba, a ja przeczytałam ją sama i gdy odwróciłam ostatnią stronę to było jak uderzenie pioruna, to uczucie, że uczestniczyłam w tych przygodach, że nie było przy tym nikogo, ani taty, ani mamy, że byłam zupełnie sama. Wróciłam do swojego pokoju, do znanego świata i… och, to było fantastyczne uczucie. I od tamtej pory pragnęłam pisać w ten sposób, żeby dzieci doznawały właśnie takich uczuć, ale również aby wchodziły w książkę i nie opuszczały jej aż do zakończenia. I nie czytałam jej od tamtej pory, bo podejrzewam, że gdybym to zrobiła, możliwe, że poczułabym się nieco… rozczarowana? Tak, tego się obawiam. Może kiedyś, gdy już będę na emeryturze…
4. Gdybym mogła użyczyć głosu jakiejś postaci książkowej, byłaby to…
Ale do kreskówki? Do filmu? Aaa, postać mówiąca moim głosem, okej, okej. Ronja, ponownie. Ronja córka zbójnika. Kocham ją. Jest taka bystra. Nie lubiłam tej książki jako dziecko, była zbyt straszna. A gdy zaczęłam pisać książki, jakieś 15 lat temu, myślałam, że ta książka zbytnio się ciągnie, nie dzieje się w niej wystarczająco dużo… Ale teraz, przy wszystkich doświadczeniach, jakie zebrałam jako pisarka, kiedy sama zmieniłam sposób opowiadania na wolniejszy właśnie, naprawdę bardzo doceniłam całość tej historii, dwójki dzieciaków, tego, co przeżywają, gdy odwracają się od świata dorosłych, gdzie ludzie wciąż walczą między sobą, gdy zwracają się ku naturze, wykorzystują swój spryt… Są wzorcem tego, jak powinniśmy się zachowywać, instrukcją, archetypem dobrej, myślącej osoby.
5. Książka, która w dzieciństwie wywołała u mnie lęk, to…
Muszę pomyśleć… Pewien strach wywołała… Nie pamiętam autora… Ogólnie nie lubię strasznych książek, mój syn podobnie – gdy coś przerazi go na pierwszej stronie, mówi „Dziękuję, proszę coś innego”… Zaraz, niech pomyślę (jednak wspomnienie powróciło i domaga się pełnej artykulacji)… To, co pamiętam, to (trwa walka bezradności ze skupieniem, w końcu pada szwedzki tytuł, który Pani Frida próbuje przetłumaczyć na angielski, do pomocy wezwana zostaje siedząca nieopodal Katarzyna Skalska z wydawnictwa Zakamarki oraz dr Google)… Eric Linklater, to jest to nazwisko, The Wind on the Moon, tak, to ta książka (i to też dostępne w języku polskim, uzupełniam mą niewiedzę z czasu przeprowadzanej rozmowy, proszę: Wiatr z księżyca, Nasza Księgarnia 1971, ilustracje Zbigniew Lengren, Ł.Ł.). Nie lubiłam jej, była naprawdę dziwaczna, bałam się jej, przede wszystkim wydała mi się niepokojąca, pokręcona. Moja mama uznała podobnie, dlatego nie skończyłyśmy jej czytać. Ona nawet nie była szczególnie straszna, tylko… zbyt dziwaczna. To tak jak z postaciami z Muminków, znacie je (w odpowiedzi przywołuję świadectwo wielopokoleniowej rzeszy istniejących w Polsce wielbicieli, ba, wyznawców cyklu Tove Jansson)? Teraz je uwielbiam, są świetne, ale gdy byłam dzieckiem, zdawały mi się właśnie takie nieco za bardzo dziwaczne, w ten sposób, który kazał mi myśleć „Nie chcę spotkać tych postaci, nie chcę iść do Doliny Muminków”. Dziwaczne w ten właśnie sposób.
Łukasz Łęcki, fot. Katarzyna Bajka
Frida Nilsson – edna z czołowych szwedzkich autorek piszących dla dzieci. Jej książki są cenione i wyróżniane zarówno w Szwecji, jak i za granicą, były m.in. nominowane do Augustpriset, Deutscher Jugendliteraturpreis oraz kilku nagród francuskich, a za całokształt twórczości autorka otrzymała nagrodę im. Astrid Lindgren. Opublikowana w 2017 roku książka Piraci Oceanu Lodowego stała się bestsellerem w Szwecji, a prawa do jej tłumaczenia sprzedano do 17 krajów. Po polsku ukazały się również tytuły: Prezent dla Cebulki oraz Moja mama Gorylica, a także seria o Hedwidze. Frida Nilsson mieszka na wyspie Mörkö pod Sztokholmem, z rodziną i dwoma psami bassetami