"Siostry Pancerne i pies"
Agnieszka Tyszka
Wydawnictwo Literacki Egmont, 2012
Tytuł recenzowanej książki, która miała swoją premierę w 2012 roku, nawiązuje do popularnego serialu wojennego „Czterej pancerni i pies”, przy czym zamiast znanych czołgistów i Szarika, mamy tutaj Różę, Jaśminę, Georginię, Hortensję oraz Paprocha.
Każda z dziewczynek ma swój świat i jedyne w swoim rodzaju problemy, o czym opowiadają w książce na zmianę. Siedemnastoletnia Róża zastanawia się, jak zwrócić uwagę Jeremiego, Jaśkę, lat dwanaście, wkurza mama, jej wygląd i wyśrubowane oczekiwania, pierwszoklasistka Tesia ma na wszystko czas i niechybnie fobię szkolną, a Gienia? Ciągle przebywa ma pograniczu fantazji oraz realności. Na dodatek ten pies, z biegunką i wymiotami, co do którego nie wiadomo, czy to wilczur, york, a może wyżeł?
Między siostrami co rusz wybuchają konflikty – o to, kto ma posprzątać łazienkę, o zgubiony korektor, bluzkę, o byle co. Wydaje się, że więź, która łączy dziewczyny jest słaba, szczególnie pomiędzy Różą i Jaśką. Nastolatki nie potrafią się dogadać w sprawie opieki na chorym zwierzakiem. Są opryskliwe względem siebie, a Jaśka prowokacyjnie mówi, że chciałaby, aby Paproch już zdechł, czym doprowadza Gienię i Tesię do łez. Tymczasem nieoczekiwanie w rodzinie Pancernych zdarza się wypadek, w wyniku którego mama dziewczynek, nawiedzona ekolożka Linda, trafia do szpitala. A żeby tego było mało, Tesia ma zaplanowaną wywiadówkę i wraca ze zmoczonymi majtkami ze szkoły. Poza tym Linda spodziewa się kolejnego dziecka… Czy dziewczyny poradzą sobie z przeciwnościami? Czy zbliżą się do siebie? A może ten niekorzystny obrót sprawy zaogni siostrzane konflikty?
Książka autorki „Zosi z ulicy Kociej” znalazła się, obok czterech innych tytułów, w serii wydawniczej „Różowe okulary”. Czy to znaczy, że „Siostry Pancerne…” to mierne czytadło dla fanek lalek Barbie i disnejowskich produkcyjniaków? Nic bardziej błędnego. Różowe okulary to: okno na świat, punkt widzenia i wybór – czytamy na skrzydełku okładki. Zatem recenzowana książka ma w zamyśle otwierać na innych ludzi i pokazywać pozytywne strony życia. Tak jest w rzeczywistości, ale oprócz jasnych stron „Siostry…” pokazują jeszcze te ciemne, bynajmniej nie zamiatają problemów pod dywan. Każda z bohaterek ma swoje za uszami, pies choruje na starość, a hiperekologiczna matka wygląda, jakby jadła same hamburgery. Nic nie jest tam gładkie oraz jednoznaczne, a kobiety – te małe i duże, to postacie z krwi i kości, o dużej wiarygodności psychologicznej.
Od dawna przekonuje mnie literatura dla dzieci i młodzieży autorstwa Agnieszki Tyszki, ze względu na talent pisarki do dialogów, językowe smaczki, poczucie humoru i pozytywny klimat jej powieści. Do tej pory jednak uważałam, że autorka prezentuje styl rozrywkowy, mocno zanurzony w języku, ale i niespecjalnie zaangażowany w sprawy większej wagi. Zmieniłam zdanie po lekturze „Pancernych…”, w których to pisarka z lubością drwi, ustami swoich postaci, z systemu oświaty, nauczycieli, a także z pseudopobożności, hipokryzji oraz kultury Polaków, gdzie promuje siostrzane więzi, a nawet idee feminizmu. Odtąd Agnieszka Tyszka będzie mi się kojarzyła z literaturą przez duże N. N jak niedająca się łatwo zaszufladkować.
Łucja Abalar
linkInformacja wydawcy:
Cztery siostry mieszkają w starej willi razem z mamą, zakręconą ekolożką, chwilowo nieobecnym tatą i uroczym kundlem Paprochem. Róża – artystyczna dusza, która projektuje ubrania i przeżywa pierwszą miłość, Jaśka – wiecznie zbuntowana nastolatka, mocno stąpająca po ziemi Teśka i marzycielka Gienia nie zawsze są w stanie dojść do porozumienia, a ich życie bywa pasmem konfliktów.
Jednak w obliczu zagrożenia siostry połączą siły i staną po tej samej stronie barykady. Czy dzięki sile siostrzanej przyjaźni uda się pokonać przeciwności losu?
link