"Za rękę z Papieżem"
Justyna Kiliańczyk-Zięba
ilustr. Jona Jung
Wydawnictwo Znak, 2014
Prawdopodobnie nie przez przypadek drugie wydanie książki "Za rękę z Papieżem" zbiegło się w czasie z kanonizacją Jana Pawła II. Justyna Kiliańczyk-Zięba, autorka pisząca na co dzień o Janie Pawle II dla dorosłych, korzystając z bogatego repertuaru anegdot o polskim papieżu, w 2004 r. napisała cykl opowiadań o jego codziennym życiu. Łącznikiem i przewodnikiem po czasach dzieciństwa Lolka i jego późniejszym życiu w Watykanie uczyniła współczesnego chłopca, urodzonego 18 maja w Wadowicach. Ta nieprzypadkowa zbieżność stała się pretekstem do licznych żartów i porównań, których autorka nie szczędzi, niestety miejscami aż do przesady.
Książka została napisana dziesięć lat temu i jak na tamten moment była ciekawą i dobrze zilustrowaną nowością na ubogim rynku wydawniczym dla dzieci. Tymczasem minęło kilka lat. Papieża Jana Pawła II nie ma już z nami, a wydawcy wyraźnie zależało na reanimowaniu książki. Autorka naturalną koleją rzeczy dopisała dwa rozdziały o śmierci i kanonizacji Ojca Świętego. Na wyjaśnienie czekał jednak wątek głównego bohatera, który przecież jeszcze chwilę temu prowadził narrację w czasie teraźniejszym. Kiliańczyk-Zięba wybrnęła z kłopotu, przesuwając czas akcji o kilkanaście lat do przodu i pokazując narratora już jako dorosłego mężczyznę. Zastosowanie w książce pierwszoosobowej narracji uczyniło ten zabieg nieco karkołomnym, a dla czytającego książkę kilkulatka okazało się wyjątkowo niejasne.
Mimo wszystkich niezręczności, które napotykamy w czasie lektury, książka wnosi niemały wkład w przekazywanie wiedzy o Janie Pawle II najmłodszym czytelnikom. Szkoda tylko, że pomimo iż jest to książka dla dzieci, papież przez cały czas nie schodzi z wyznaczonego mu piedestału. Znając jego charakter, podejrzewam, że wcale nie czułby się z tym dobrze.
Zosia Gwardyś
linkInformacja wydawcy:
Wszystko zaczęło się, kiedy byłem jeszcze całkiem mały. Gdy mnie przywieźli ze szpitala, nasza sąsiadka, pani Makowska powiedziała: „Jaki śliczny i grzeczny! I do tego z 18 maja – jak nasz Lolek! Może też papieżem zostanie?” No i było już po mnie. Bo wszyscy zaczęli mnie porównywać z Papieżem.
Nigdy nie poznałem Papieża osobiście, nie to, co moja babcia, która pamięta go jeszcze z czasów, gdy nie był nawet księdzem. Czasami wpadam do niej na pierogi, a potem pijemy razem herbatę i wspominamy Jana Pawła II.
link