"Drzewa po drodze"
Régine Raymond-García
ilustr. Vanina Starkoff
przeł. Beata Haniec
Wydawnictwo Tako, 2013
seria OQO
Galeria zdjęć:
Książka "Drzewa po drodze" Régine Raymond-Garcii i Vaniny Starkoff ukazuje się jako kolejna odsłona kolekcji OQO, odważnie pokazującej polskiemu czytelnikowi inne, a przez to świeże, myślenie o ilustracji. Jednak zaglądnięcie do środka "Drzew..." entuzjastę serii może nieco zbić z tropu i rozczarować.
"Drzewa..." osadzone w krajobrazie afrykańskiej sawanny, są opowieścią napisaną przez Réginę Raymond-García po odwiedzeniu Burkina Faso, którego mieszkańcy – jak wyznała – zafascynowali ją "radością życia na przekór trudnościom i inteligentnym korzystaniem ze środowiska naturalnego". Bohaterem jest kilkuletni chłopiec, który po dziecięcemu ulega zadziwieniu światem i będąc na targu z mamą idzie śladem koziego stada, które budzi jego naturalne zdziwienie i ciekawość. Puszcza przy tym niezauważalnie matczyną dłoń, spostrzegając to dopiero po chwili. Teraz stoi między kozami i baranami, nie mogąc dostrzec targu, na którym przed momentem spacerował z matką. Nagły ucisk w gardle i łzy spływające po policzku Karima – bezbrzeżne przerażenie, które przydarza się prawie każdemu dziecku – staje się tu punktem wyjścia naiwnej opowieści o przygodzie chłopca, w którą García i Vanina Starkoff wplatają sztucznie i natrętnie idee naturalnego, harmonijnego związku między człowiekiem i naturą. Oto kilkuletni chłopiec oddala się od mamy, traci grunt pod nogami, jednakże odnajduje drogę i schronienie wśród drzew i zwierząt (będących tu uosobieniem łagodności, dobroci i odpowiedzialności). Ostatecznie Karim zaznając pośród drzew opieki i bezpieczeństwa i wsłuchując się w głos baobabu, w cieniu którego przysiada – odnajduje w końcu matkę, której wyznaje: "Gdy będę duży, zostanę strażnikiem drzew!".
"Motyw zagubionego dziecka, któremu grożą niebezpieczeństwa w nieznanym świecie, z dala od rodziców, jest znany literaturze dziecięcej. "Drzewa po drodze" zaskakują, okazuje się bowiem, że Karim trafia na terytorium bezpieczne i przyjazne. Potężna i piękna matka natura dba o niego jak o jedno ze swoich dzieci" - pisze wydawca.
Trudno ulec zaskoczeniu i uwierzyć, że miejsce, do którego trafia bohater rzeczywiście jest bezpieczne i przyjazne. To, co naprawdę zaskakuje, to nieco fałszywe i sztampowe idealizowanie krajobrazu afrykańskiego, słowem i ciepłą barwą stwarzające aurę sielankowości i harmonii. Same ilustracje Starkoff, choć opierają się na sprawdzonym schemacie obrazowania (znanym doskonale polskiej ilustracji), mogą się podobać dziecku, przyciągać oko swoją żywą kolorystyką, kontrastami i rozłożonymi na rozkładówce miniaturowymi detalami, które będzie się chciało odcyfrować, dopowiadając sobie osobne historie.
Ostatecznie to, o co chodziło autorom, wymyka się im z rąk, bo uniwersalną prawdę (naszego związku z naturą, którą zatracamy) wpisują w opowieść, która w naiwnej konwencji baśniowej się nie sprawdza i którą z pewnością można było opakować lepiej, unikając niepotrzebnego fałszu i klisz.
Paweł Jasnowski
linkInformacja wydawcy:
Pewnego razu Karim oddala się od mamy i gubi na sawannie. Nie zna drogi powrotnej, płacze...
Motyw zagubionego dziecka, któremu grożą niebezpieczeństwa w nieznanym świecie, z dala od rodziców, jest znany literaturze dziecięcej. "Drzewa po drodze" zaskakują, okazuje się bowiem, że Karim trafia na terytorium bezpieczne i przyjazne. Potężna i piękna matka natura dba o niego jak o jedno ze swoich dzieci.
Czerwone drzewo dało mi siłę,
palma napoiła mnie,
mangowiec mnie nakarmił,
a baobab poczęstował mnie małpim chlebkiem…
Mały bohater odbiera ważną lekcję życia. Pojmuje, że sam jest częścią natury, elementem harmonijnej całości, w której – jak w wielkiej rodzinie – wszyscy powinni dbać o wszystkich: "Gdy będę duży, zostanę strażnikiem drzew!".
Régine Raymond-García postanowiła napisać tę książkę po powrocie z podróży do Burkina Faso: "Jej mieszkańcy zafascynowali mnie radością życia na przekór trudnościom oraz inteligentnym korzystaniem ze środowiska naturalnego".
link
Zobacz także: