"A ja czekam..." wyd. II
Davide Cali
ilustr. Serge Bloch
przeł. Julian Kutyła
Wydawnictwo Hokus-Pokus, 2013
Galeria zdjęć:
Człowiek przesypia około 20 lat swego życia. Niepokojące jest myśleć, że pozostałą część traci na coś innego, niż życie w swej istocie i to żyte pełną parą: pożyteczną naukę, owocne przyjaźnie, ekscytujące pasje, miłość, która jest sednem życia, pracę naszą powszednią, rodzicielstwo będące najpiękniejszą misją. Zdjęcia w albumie potwierdzają: narodziny, pierwszy dzień w przedszkolu, w szkole, wakacje, studniówka, narzeczona etc. No tak, ale zdjęcia dokumentują zaledwie punkty w życiu. A reszta? Reszta, mówią Serge Bloch i Davide Cali, jest czekaniem. Tego czekania, antytezy spełnienia, jest w życiu tyle, że warto mu się przyjrzeć. Potrzebne czy nie, na pewno nieuchronne. Potrafi podkreślić wagę tego, co się dostaje, ale umie też wyczerpać. Niewątpliwie zakotwicza w życiu.
Książka Blocha i Cali ma format podłużnej koperty - jaki wizualny skrót dosadniej obrazuje czekanie, niż koperta? Metafora słodko anachroniczna: list papierowy, który szedł kilka dni, a który przychodził do metalowych, nie wirtualnych skrzynek, uczył cierpliwości. Czy bez tej długiej drogi, bez dreptania wokół skrzynki, innymi słowy, bez czekania, zawartość koperty byłaby taka sama?
Z okienka okładkowej koperty, wygląda ku nam chłopczyk z kawalątkiem czerwonej nitki w rękach. Opiera łokcie na parapecie. Na co czeka chłopczyna? Aż urośnie. A wówczas... hm, będzie mógł wracać później do domu, oglądać kino nocne, dostanie większe kieszonkowe. A jak będzie dorosły, to już chyba nie będzie musiał na nic czekać, bo wszystko sobie weźmie od razu... Takie domysły prowokowane są jednym zdaniem Davide Cali, na widok rysunkowego smyka ciągnącego przez pustostany kartek długą czerwoną nić. Ale póki co, życie bohatera wypełnia mniejsze i większe oczekiwanie: minutowe na podwieczorkowe ciasto, popołudniowe - na rozpogodzenie. Miesięczne - na święta. Intensywne lub dyskretne. Strona po stronie mija czas, chłopczyk zamienia się w pana, znajduje miłość, zakłada rodzinę.
Prowadzona przy pomocy oszczędnych środków historia chwyta za serce. Dlatego w książce wszystko współ-znaczy, zamieniając się w treść. Po otwarciu zyskuje ona format szerszej taśmy, na której rozwija się narracja. Pojedyncze stwierdzenia i proste zręczne rysunki niemal symbolicznie opowiadają o życiu człowieka. Czerwona nić układa się w znaki: jest wstążką we włosach mamy, czerwonym sznurem barierki przed kinem, szalem ukochanej, życiodajnym przewodem kroplówki, skłębiona - symbolizuje stan skłócenia i komplikacji. Znaczy na wiele sposobów: kolorem, fakturą, układem, długością. Czasem się w coś utka, niekiedy tylko sugeruje. Białe pasy stron to sekunda pustki, zanim wzrok dotrze od słów do obrazu (bo konstruktorzy tej książki słowa i obraz rozmieścili peryferyjnie). Można wówczas powiedzieć, że czekanie wprojektowano w sam proces czytania - wszak czekamy na finał...
A czy jest ostry punkcik puenty wieńczący ostatecznie całe to czekanie? Jest i go nie ma - tutaj ta mała, a przecież bardzo pojemna książka w pełni otwiera się na czytelnika. Bo może ona być wspaniałą opowieścią o nadawaniu znaczenia. Okruszki znaczeń, osobiste obrazy podkładane pod znaki Blocha i Cali układają się w globalną metaforę. O tym, czy czekanie to przeczekiwanie, wyczekiwanie, oczekiwanie, czy traktowane jest jako przygotowanie, czy też jedynie wyczerpuje - decyduje każdy z nas.
Alicja Szyguła
linkInformacja wydawcy:
Drugie wydanie niezwykłej książki "A ja czekam..." autorstwa Davide'a Cali z czarno-białymi ilustracjami Serge'a Blocha. Biel tła i czerń delikatnej kreski podkreślone zostają pojawiającą się na każdej stronie czerwoną nitką. To nitka wiążąca wszystkie momenty naszego życia.
Na 56 stronach czarno-białe postaci snują historię, która może być historią naszą, historią naszych bliskich, naszych rodziców lub dziadków. To ciąg wydarzeń: radosnych i smutnych, oczekiwanych i niespodziewanych, ale zawsze poruszających do głębi. Wspaniały prezent dla czytelnika w każdym wieku i na każdym etapie życia. Książka urzeka prostym pomysłem, wzrusza do łez...
W 2005 roku książka otrzymała nagrodę Baobab w kategorii "Album" podczas Salonu Młodzieżowej Książkii Prasy w Montreuil (Francja).
***
Agnieszka Wolny Hamkało, Gazeta Wyborcza, 3 grudnia 2007
Czekanie niesie ze sobą sprzeczne emocje - podenerwowanie, podniecenie, tęsknotę, zmęczenie. To zależy od tego, na co czekamy: czy spodziewamy się czegoś przyjemnego, czy się obawiamy, spodziewając się najgorszego. Wszystkie rodzaje czekania pokazano w tej książce z rysunkami Serge'a Blocha. To właśnie koncepcja graficzna tworzy tę niezwykłą opowieść. Książka ma format podłużnej koperty z folijką na adres i znaczkiem. Motywem, który przewija się przez wszystkie strony, jest czerwona nitka - to ona symbolizuje czekanie, czas, miłość, cierpienie, życie - oczywiście w zależności od tego, na co czekamy. Recz jest wysmakowana, ascetyczna: mnóstwo tu światła, bieli, która pokazuje, jak czekanie się dłuży, ile w nim nicnierobienia, napięcia i poczucia pustki.
Książka jest pomyślana jako historia pewnego chłopca i jego czekania: najpierw aż urośnie, na buziaka przed snem, aż upiecze się ciasto. Potem na miłość, "aż znów ją zobaczę", na koniec wojny i list. Ale też na to, że lekarz powie: "To nic poważnego" i "że nie będzie już dłużej cierpiała". Wszystkie te minihistorie opowiadają o naszym życiu więcej niż niejedna przepastna powieść: bywa smutne i wesołe, piękne i wzruszające - jak ta biała książka.
link
Zobacz także:
"A ja czekam" miałam dziś okazję przeczytać na zajęciach z Książek dla dzieci (studiuję wczesną edukację). Prosty, niedługi tekst i ilustracje w połączeniu ze sobą tworzą niesamowicie piękną całość. Książka zarówno dla dorosłych jak i dla dzieci. Większość z nas wychodzi z założenia, że tego typu opowiadania, poruszane problemy nie powinny dostać się w ręce dzieci. Moje pytanie brzmi - "dlaczego"? Czy nie są to rzeczy, które spotykają każdego z nas? Czemu ukrywać to przed dziećmi, skoro i tak same mogą tego doświadczyć? "A ja czekam" wzruszyła mnie niesamowicie. Do tego stopnia, że na zajęciach zużyłam pół paczki chusteczek i ledwie złapałam oddech. Ta książka dowodzi temu, że niepotrzebny jest kosmicznie długi tekst, żeby przekazać istotę historii.
P O L E C A M!
dodał: Grodlana, Wtorek, 4 czerwca 2013 21:58